Dzień
dobry wieczór,
piszę
sobie tego posta żeby oddalić w czasie pakowanie. Jutro wylot do Frankfurtu. B1
sehr gut bestanden, tygodniowa przerwa w domu i czas rozpocząć kolejny etap.
Dowiedziałam się, że będę mieszkać z jakąś panią, bo mieszkamy u rodzin żeby
„złapać język”. Ze mną we Frankfurcie będzie 5 osób. Codziennie będziemy się
widywać bo mamy razem zajęcia w szkole
językowej, a do tego 2 razy w tygodniu niemiecki medyczny. Zapowiada się nader ciekawie…chociaż trochę
się boję;) Kurczę, jak nie będę ich rozumiała? Jak oni nie zrozumieją mnie?
Aaa! Jutro o tej porze poznam już moją Familie. Frankfurt, na pewno interesujący i już jestem
pewna, że będzie mi brakowało czasu na jego zwiedzenie przez te 7 tyg.
Ostatnie
dni w stolicy były bardzo dobrze przez nas spożytkowane. Pomijając aspekt
certyfikatu, udało nam się zwiedzić kilka knajp. Nawet na śniadanie w
„lansiarskim” miejscu się wybrałyśmy. Cena nie wygórowana bo za 13zł, z kawą to
chyba nie dużo;) Fenomenem pozostaje dla
mnie Plac Zbawiciela i Charlotte – kurczę, tam to się bywa. Ludzie siedzą poza lokalem bo w środku nie ma
absolutnie gdzie szpilki wetknąć. Przed lokalem gęsty tłum, na schodach,
chodnikach;) Podobno pojawia się tam śmietanka showbizzu. Ciekawe, ciekawe z
socjologicznego punktu widzenia. Trzeba się pewnie odpowiednio ubrać , założyć
coś, co akurat jest „in” i po prostu się lansować. Nie widziałam tego w żadnym polskim mieście. Co innego było podczas euro, ale takiego lata już nie
będzie…no i w Rzymie, tam można było pić alkohol na ulicy, na Schodach
Hiszpańskich np. też.
Wczoraj
wybrałam się do 3Miasta, spotkać i pożegnać z koleżankami (powiem więcej –
przyjaciółkami). Posiedziałyśmy w klubie w Sopocie, pogadałyśmy, napiłyśmy się
piwa, jak za dawnych, studenckich lat ale nie, że zniszczenie, po
prostu tak miło i beztrosko było, chociaż nie do końca. Wiadomo, każda z nas ma jakieś tam swoje
bolączki i fajnie tak pogadać, ponarzekać na swój los. Byłam tez na chwilę w
moim oddzialeJ Ojej, jak tak sobie szłam na to
IVp. To przypominały mi się same dobre rzeczy z ta pracą związane. Fajne
dziewczyny były akurat na zmianie i miały nawet chwilę, żeby ze mną pogadać. Oczywiście
żadnych zmian w pracy się przez te 4 miesiące nie doczekały;], ale ordynator
się zmienia, konkurs rozpisano. Ciekawe, kto przejmie ster nad chirurgią. Tam potrzeba
naprawdę mocnej ręki i autorytetu, żeby to „towarzystwo” jakoś ogarnąć;) To już
nie moje problemy, ale miło się obserwuje z boku to „małe bagienko”.
Ok.,
spadam TO robić bo jutro może nie wystarczyć czasu…ooo, mama woła na lody!:)
A ja po teście już z B1. Trudny był. Za to ustny był całkiem spoko :)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy mieliśmy to samo na teście;)
UsuńPodejrzewam, że testy mogą być dla wszystkich miast takie same :))
UsuńA dzisiaj nas zapraszają na lampkę szampana i poczęstunek z okazji zakończenia remontu nowej siedziby :D
No proszę jak miło:) My po egzaminie, razem z lektorami się wybraliśmy do kawiarni i jedna z Pań nauczycielek zamówiła nam szampana...btw. świetne lektorki miałam na b1.
UsuńJa już czekam na kolejnego posta:D Nadal podziwiam Cię za ten odważny krok w życiu :))
OdpowiedzUsuńDziękuję, ale naprawdę nie ma powodu do podziwu;)/pozdrawiam i obiecuję posta w ten weekend.
Usuń