Dobry wieczór,
W rodzinie wielka uciecha spowodowana
najmłodszym członkiem naszej familii, bratankiem Nikodemem:)
Słodki, uroczy i śliczny, a przy tym nawet grzeczny, dzięki czemu
nawet ciocia (czyli ja) nie bała się go brać na ręce;)
Będąc w ojczyźnie zrobiłam od dawna już planowany tatuaż. Wewnętrzna strona lewego
nadgarstka. Przedstawia hmm, jakby to ująć moje jestestwo.
Powrót do pracy po Polsce był nawet
ok, wiedziałam, że jeszcze tylko 4 czy 6 dyżurów i urlop! Daleko
stąd i słońce...niedoczekanie moje, właściwie nasze bo byłyśmy
we 4. Jeśli wyobrażasz sobie teraz drogi Czytelniku, że
pojechałyśmy gdzieś „pod palmę” to masz rację...częściowo.
Uganda. W moich młodzieńczych
marzeniach był gdzieś zawsze wyjazd na Czarny Ląd. Teraz stał się
rzeczywistością. Wszystko dzięki jednej z uczestniczek programu,
Magdzie, którą już na długo przed wyjazdem mogłam mianować moją
przyjaciółką. Magda była tam już 2 razy, wiedziała więc co i
jak. WOW, co to był za wyjazd...Tego nie da się opisać, to trzeba
przeżyć. Mieszkałyśmy w domu wolontariusza, bo w takim
charakterze tam pojechałyśmy. Nasi opiekunowie wszystko tak
świetnie zorganizowali, że raczej czerpałyśmy z Afryki pełnymi
garściami, niż pracowałyśmy. Te kilka razy w domu dziecka sprawiły
mi o wiele więcej frajdy niż leżenie i nic nie robienie.
Oczywiście nie było łatwo (zwłaszcza na początku) patrzeć bez
współczucia, politowania na wszechobecną i przeogromną biedę.
Nie obyło się bez oceniania i porównywania tamtejszych mieszkańców
do nas - Europejczyków, tamtej cywilizacji do naszej. ALE NIE O TO
PRZECIEŻ CHODZI!!! Niesamowite bogactwo kulturowe tamtych ziem,
przepiękne dziewicze rejony, nieskażone jeszcze przez człowieka,
potencjał młodych i zdolnych Ugandyjczyków – to mnie zachwyciło
i wzięło górę! Wiem, że jest tam wiele możliwości pomocy i
zamierzam się jakoś w to włączyć, nie tylko duchowo. Zobaczyłam
naprawdę wiele, wspomnień starczy mi na rok lub dłużej;) na pewno
tam wrócę.
Kilka zdjęć z wyjazdu:
Wyglądamy lepszego jutra dla Afryki i widzimy!
Tak, to ja we własnej osobie;)
W pracy po staremu, czyli sporo do
ogarniania. Coraz częściej odważam się podnosić słuchawkę
dzwoniącego telefonu i sama też takowe wykonuję (nie tylko do
lekarzy). Do tego językowo chyba też powoli idzie ku lepszemu,
zwłaszcza, że zdają mi raporty po szwajcarsku. Widzę, że praca
tutaj naprawdę może być pasjonująca i rozwojowa, trzeba tylko
chcieć!
Tym jakże pozytywnym akcentem kończę
i pozdrawiam!
* Tomek Michniewicz „Swoją drogą”,
gorąco polecam.
Alleeeeee zazdroszczę postawienia nóżki na Czarnym Lądzie, który na razie jest jedynie w sferze moich marzeń, gdzieś głęboko ukryty. Ale może i mi kiedyś się uda, mam nadzieję również w podobnym celu, co Tobie tam zawitać. Pozdrowionka! :)
OdpowiedzUsuńPS. Wyglądasz na ogromnie sympatyczną i radosną osobę. Pozytywne emocje biją od zdjęć. :)
Dziękuję za miły komentarz:) Życzę Ci realizacji marzenia, wierz i dąż a na pewno się uda!
UsuńMarzy mi się Afryka, szczególnie w charakterze wolontariatu misyjnego, wszystko jeszcze przede mną
OdpowiedzUsuńPonowie:
Dziękuję za odpowiedź. :) Czas się logować, a ja nadal nie jestem pewna co do kierunku rozważam dietetyke, kosmetologie, audiofonologie i właśnie pielęgniarstwo. Ciągnie mnie najbardziej oczywiście do tego ostatniego, ale boję się przyszłości. Czy myślisz, że sytuacja pielęgniarek w Polsce poprawi się w ciągu najbliższych 10lat? Średnio podoba mi się pomysł wyjazdu za granicę, tak mocno kocham naszą Ojczyznę...
Hej Olu,
Usuńtrudno mi cokolwiek powiedzieć o sytuacji pielęgniarstwa w Polsce. Ja też wolałabym pracować w kraju, blisko rodziny i przyjaciół, posługując się językiem ojczystym ALE starczyło mi cierpliwości tylko na 4 lata mojej "polskiej" kariery. Oczywiście można było pracować na 2 etatach...ale nie o to przecież chodzi. Decyzję musisz podjąć sama...Nasz zawód jest piękny sam w sobie, nie da się patrzeć tylko przez pryzmat zarobków.../pozdrawiam!
Zazdroszczę... też mi się Afryka marzy... A jakiś czas temu moja kuzynka była w Zambii na wolontariacie Don Bosco, chyba 3 miesiące tam spędziła. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńsuper! może i mnie kiedyś się uda taki prawdziwy, kilkumiesięczny pobyt...te 2 tygodnie to mało, czuję niedosyt;)
UsuńOd razu widać, że fajna z Ciebie nie tylko pielęgniarka, ale też kobieta :) Pewnie w PL mogłabyś tylko pomarzyć o takim wyjeździe, nie chodzi mi tu tylko o kasę, ale ogólnie możliwość rozwoju. Ja coraz częściej przygotowuje się, że za kilka lat wyjadę, jak tylko nabiorę praktyki.
OdpowiedzUsuńCześć!,
Usuńdziękuję za komplement;) koleżanka jeździła pracując w Polsce, musiała pracować na więcej niż 1 etat i oszczędzać cały rok...Zapraszam do Szwajcarii:)
Cały czas mam zapisany w zakładkach link do programu który Ty ukończyłaś i który dostałam oczywiście od Ciebie :) I w ostateczności z niego skorzystam. Bo praca tak jak piszesz na kilka etatów mi raczej nie odpowiada i nie ma sensu...
Usuńhej!
OdpowiedzUsuńgratuluję odwagi i wyjazdu do Szwajcarii :)
sama jestem pielęgniarką, trochę pracowałam, teraz zostało mi pół roku do dyplomu mgr pielęgniarstwa (mam nadzieję! ;) ).. wybrałam te studia z zamiłowania, potem bardzo się zawiodłam, teraz układam sobie w głowie różne rzeczy, z innej strony i innej perspektywy zaczynam docieniać ten niezwykły zawód.. ;)
bardzo ciekawi mnie w jakich okolicznościach wyjechałaś do Ugandy? z wpisu zrozumiałam, że to był wyjazd w ramach wolontariatu, czy dobrze? chodzi mi po głowie wyjazd na wolonatriat misyjny/medyczny, szukam różnych możliwości... byłabym więc bardzo wdzięczna za jakieś informacje, jeśli uczestniczyłaś w czymś podobnym ;)
mój mail: fotografia.prania@gmail.com
Pozdrawiam serdecznie,
dużo radości i satysfakcji z pracy życzę! :)
Karolina
( http://fotografia-prania.blogspot.com )