piątek, 17 stycznia 2014

Nie wszystko złoto...

Dobry wieczór,

mamy wiosenny (wcale nie zimowy) wieczór, piątek. A jak piątek to lp3, zupełnie jak w Polsce...ALE!
Ale jestem nadal tu i teraz, w Zurychu. Łatwo nie jest. I wcale nie tęsknię jakoś specjalnie za rodziną, domem, przyjaciółmi ale są takie chwile, że chcę to wszystko w cholerę rzucić i wrócić na łono ojczyzny. Zwłaszcza rano, o 5.30 gdy zbieram się do pracy;) i wiem, że znowu będę traktowana jak 100% pracownik, od którego oczywiście się wymaga 100%...a ja z moim łamanym niemieckim i brakiem doświadczenia na takim oddziale czuję się tam ciągle strasznie niepewnie! Oczywiście pytam, pytam i jeszcze raz pytam ale nie zawsze rozumiem ich często nielogiczny tok myślenia;) Pisząc się na udział w programie pierwsze 10 miesięcy miało być nijako "praktyką" a tak nie jest...Stała, prawie maxymalna koncentracja sprawia, że po 9h dyżuru padam na twarz!
Dzisiaj zaczęłam swoje wyczekiwane 3 dni wolne, zawsze czekam na nie jak na zbawienie. Nie wiem, czy kiedyś przyjdzie taki moment, że będę szła do pracy z ochotą...a w Polsce przecież tak bywało! Chociaż zarabiałam te chore ok. 2000zł to było inaczej...
Nie jest źle i nadal cieszę się, że tu jestem bo mam więcej możliwości nie tylko w zawodzie ale i spędzania wolnego czasu;) Góry, górki – CUDA! Na jutro też mamy plan:) Co mnie strasznie ucieszyło w tej kwestii to Konkurs Skoków w Engelbergu, na którym miałam niezmierną przyjemność być, no i w dodatku Naszym tak świetnie poszło! Na takie wydarzenia w Pl nie byłoby mnie stać...Na urlop też planuję coś MEGA ale o tym szaaa, mama jeszcze nic nie wie a jej się to na pewno nie spodoba;)

Kamil Stoch:)

:) Szwajcarska publiczność w oczekiwaniu na Ammanna.
Polskie flagi też SĄ! 

Hmm, kiedy tu coś ostatnio pisałam? Jeszcze w starym roku. Na Sylwestra odwiedziła mnie Siostra, która niestety musiała spać na dmuchanym materacu ale mimo to (chyba) nie żałuje;) Noworoczna wycieczka w góry, w stylu nowobogackim (czyt. kolejką na szczyt) dopełniła przygody.
Święta pracowicie, miałam dyżury Spät, czyli 14-23 i dzięki temu udało mi się być na polskiej Pasterce:) niesamowita i wzruszająca atmosfera w Kościele, takiej ostoi polskości na obczyźnie. Strasznie się cieszę, że niedzielę mam wolną więc mogę iść na polską Mszę.
Ha! byłyśmy ostatnio w kinie na „W imię”, tak, tak to ten film o księdzu geju. Grają go tu w Zurychu, w klimatycznym kinie bez popcornu;) Film moim zdaniem dobry – gra aktorska, muzyka i zdjęcia. Temat trudny ale realny. Mimo, żem Katolem to nie trudno mi się z tym mierzyć. Co najlepsze szwajcarska grupa katolicka w Kościele, do którego chodzimy gdy nie możemy być na polskiej mszy, wybierała się i zachęcała do obejrzenia filmu...nie wydaje mi się, żeby do końca wiedzieli o czym jest film...no chyba, że są BARDZO liberalni;)

Dobrze, tyle na teraz.
Pozdrawiam wszystkich Was i życzę dobrego roku!

P.S. WAŻNE: Specjalne pozdrowienia dla Rafała vel erjoty. Myślę, że wie za co i dlaczego.