wtorek, 8 kwietnia 2014

a tutaj dzisiaj pada...

Cześć,

mimo jesiennej aury, która zaskoczyła mnie po tygodniu pięknej, wręcz letniej pogody witam Was radośnie bo z salonu naszego pięknego mieszkania:) Moje współlokatorki właśnie poszły się zameldować w urzędzie, co wyniesie je 25CHF, ale tak tu już w Szwajcarii jest, że wszystko jest tak uporządkowane i trzeba każdą zmianę adresu zgłosić.
Co do mieszkania, to ma też balkon i miejsce parkingowe na -1. "Meblowo" jeszcze ubogo ale mamy na czym i pod czym spać. Poznaję okolicę, wczoraj z tej okazji poszłam biegać rano i wieczorem...za drugim razem trochę pobłądziłam.

Wspomnienie zimowej wędrówki:) 

Wczoraj i dzisiaj mam wolne. A za 10 dni będę w samolocie do Polski! Strasznie się cieszę bo już pół roku tam nie byłam i po prostu tęsknię. Za rodzicami, za Doliną Muminków, za Przyjaciółkami, za sklepem pani Haliny, który już do niej nie należy. Mam tyyyle spraw do załatwienia, że nie wiem czy się wyrobię w ów zaplanowany tydzień.

Ostatnio odwiedzili Szwajcarię potencjalni kandydaci do kolejnej (4 czy 5) edycji programu. 10 osób, które pewnie zostając w Polsce starałyby się zmienić ten chory system, walcząc z wiatrakami w pocie czoła i bez słowa podziękowania.  Decyzja o emigracji na pewno nie jest łatwa. Mimo, że nie miałam w Polsce mieszkania, męża i dzieci mnie również nie było lekko. A w przeciągu tych 16miesiecy bo tyle trwa program, myśli o rzuceniu tego w cholerę pojawiały się nie raz. Co mnie tu zatrzymało? Przede wszystkim ludzie, których w programie poznałam. Od listopada praca w świetnym zespole (z wyjątkami oczywiście), ekscytujące historie chorób i cuda, o których już kiedyś pisałam. Do tego działa w Zurychu Polska Misja Katolicka, która naprawdę robi sporo, żeby Duch w narodzie nie zginął a wiecie, że dla mnie to podstawa podstaw wszystkiego.


No i co ja zrobię z  tak pięknym dniem? Chyba IKEA...;)

Pozdrawiam serdecznie, zwłaszcza czytelników, których poznałam 2.04 w USZ.