czwartek, 13 marca 2014

mydło....

Dzień dobry wieczór,

jest już grubo po północy a ja mimo zmęczenia spać nie mogę. Mam za sobą 3 "spaty" tzn. dyżury od 14 do 23, które były baaaardzo spokojne;) i chyba to było w nich tak męczące. Czas wlókł się, każda minuta trwała z pięć a ciągłe spoglądanie na zegar nie chciało przyspieszyć biegu wskazówek;)

W pracy, jak to zwykle bywa - raz lepiej, raz gorzej. Problemy językowe oczywiście nadal są, moi współpracownicy myślą, że jestem cicha, dziwadło albo wręcz "niemowa" bo bardzo mało się odzywam ;) chociaż widzę, że robię postępy i nawet odbieram telefony! Ha! Ostatnio odebrałam tel. z miasta, dzwonił mąż pacjentki i gdy go poprosiłam o mówienie po niemiecki, stwierdził, że NIE, i mam poprosić kogoś z kim pogada w dialekcie (to zrozumiałam;) - ale to są wyjątki. Jego żoną zajmowałam się kilka dni później i była baardzo miła, otwarta. Powiedziała, że nie lubi Niemców a mnie spytała, z jakiej części Włoch pochodzę <lol>!?

z niedzielnej wycieczki:)

Ostatnimi czasy zajmuję się panem, który przed 36 dniami przeszedł operację By-passów. Pochodzi z Kosowa. W historii chorobowej m.in. AIDS. Taki mały, chudy, słaby. Strasznie mi go żal. Do tego jest izolowany bo ma jakieś paskudztwo, które jest  ESBL+. Żona nie jest w stanie się nim zajmować, jak wpada to tylko na max. 15minut, nikogo innego przy nim nie widziałam. Sanatorium nie ma dla niego miejsca skoro jest izolowany. Lekarze też jakoś powoli i ociężale się nim zajmują. Mimo, że jest u nas już baardzo długo i  płyn w opłucnej opisywany był od dawna, nakłuli go dopiero wczoraj i dzisiaj, odciągając ponad 3000ml płynu! Takie rzeczy też w Szwajcarii mają miejsce. Nie jest tutaj tak różowo, jakby się mogło wydawać. Już wiem po kim nie lubię otrzymywać pacjentów, ile rzeczy będę musiała poprawiać czy na nowo robić bo koleżanka nie miała czasu - np. musiała plotkować sobie z lekarzem czy pójść na szkolenie.

Aaa i jeszcze jedna rzecz - masz katar, kaca czy np. wyjazd - dzwonisz i mówisz, że jesteś chory i tak 2 dni bez zwolnienia możesz siedzieć w domu. Dziwnym trafem te choroby atakują w okolicach weekendu czy np. kolejnych dni wolnych. Widzę, że nadużywają tego ossstro.

to też Zurych

Tytuł posta nawiązuje do mydlenia oczu, jakie funduje nam raz po raz nasza kochana firma...szkoda gadać. Począwszy od praktyk, jakimi rzekomo jest nasza praca a skończywszy na przysłowiowym zaglądaniu nam do portfela...

Mieszkanie mamy na 99,9%, brakuje nam tylko na kaucję, wynoszącą 9000CHF. A pan właściciel, po prostu niesamowity i przedziwny gość! Spotkałyśmy się z nim w sobotę. Wyglądał jak pierwszy lepszy Andrzej, z siatką z biedronki. Jakiś czerwonawy sweter, kurtka zielona, buty znoszone - komuną ztajechało;) Był nauczycielem, skończył ekonomię. Ogólnie dość pozytywny, zachwycony Lewandowskim;) teraz buja się po świecie, to tu, to tam.

To ja w dzień swoich urodzin, z niespodziankowymi balonami, którymi moi kochani przyjaciele przystroili mi drogę ze szpitalnej szatni aż do kuchni w akademiku :)

Tym optymistycznym zdjęciem mówię Wam dobranoc i życzę miłego dnia!