poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Depresyjnie jakoś...chyba ciśnienie;/

Cześć wszystkim,

na początek piękna piosenka, piękna Dziewczynka: 




Jestem po dziennym dyżurze. Weekend minął mi dość intensywnie, na kursie EKG. Najgorzej było w sobotę bo po nocnym dyżurze w pt, pojechałam prosto na kurs. Zaliczyłam śniadanie z Mc’u i od 9 do 13.30 uczyłam się, a może raczej siedziałam jak zombie i robiłam "notatki". Ledwo żywa i półprzytomna. Nie wiem jak wytrzymywałam to przez 2 lata, studiując dziennie i pracując;) Młodsza byłam, miałam więcej zapału i chęci. Niby teraz też mi  tego nie brakuje ale się odzwyczaiłam od nie spania po nocy. 
W niedzielę, już bardziej wypoczęta również byłam na kursie. Po nim ładnie poszłam na Eucharystię, niedziela palmowa, początek Wielkiego Tygodnia – pięknie i kolorowo było. Ostatni tydzień postu, czas wytężonej refleksji, w mniejszym lub większym stopniu zamierzam się „zawiesić” przed Triduum.  


Nie może tu dzisiaj zabraknąć wspomnienia o Karole Wojtyle. Dzisiaj 7 już rocznica jego śmierci. Pamiętam tę sobotę, rok w którym przystępowałam do matury. Z rana byłam na korepetycjach z chemii, wieczorem uczyłam się tam czegoś i dotarła do mnie ta wiadomość. Z perspektywy mojej wiary w sumie nie straszna, wierzę przecież, że "wrócił do domu ojca" ale tęsknota i żywy autorytet, który był wśród nas odszedł... Wspominanie go i jego słów, (które były wcielaniem w życie Pisma Świętego), wypełnianie ich, przychodzi wielu ludziom o wiele trudniej niż wtedy gdy był tutaj fizycznie. Jego zdolność do porywania tłumów nie powtórzy się pewnie, umiejętność dialogu też. Uświadomienie sobie tego, co napisałam w nawiasie zmieniłoby postępowanie wielu "katolików", bez względu na osobę Jana Pawła II.

Wczoraj moja ukochana Trójka świętowała 50 - lecie istnienia. Imprez sporo, a najlepszą dla mnie niespodzianką było zobaczenie w wieczornym wydaniu "Wiadomości" pana Marka Niedźwiekiego jako współprowadzącego oraz Helen! Kto słucha lp3, wie kim jest owa Helen i zrozumie moją radość;D


Ten tydzień w szpitalu zaczął się dość mocno. Już na raporcie dowiedziałam się, że pacjentów sporo, z czego znaczna część leżący, wymagający wzmożonej opieki i pielęgnacji. Stanowi to nie mały problem bo jest nas stanowczo za mało. Do tego - 2 koleżanki na zwolnieniach lekarskich i słabo z obstawieniem świąt… Na szczęście będą to moje 4 czy 5 święta więc obstawiam noc w niedzielę.  

Do zabiegu na dzisiaj przewidziano pacjenta z amputacją udową, zwieźliśmy go ładnie na blok, INR ponad 3 (lol), i z powrotem na górę. Noga śmierdzi na pół oddziału, zanim pana ustabilizują współpacjenci na sali zejdą na skutek zaczadzenia. Btw śmierdzi na naszym oddziale, jak porównała koleżanka - jak w kurniku! Mimo, że pochodzę ze wsi, nie mieliśmy ptactwa w zagrodzie, ani żadnego innego bydła;p, więc nie wiem czy to ten rodzaj zapachu. Coś jest na rzeczy i ewidentnie śmierdzi, momentami wręcz j…e! 

Wczoraj przyjęli pacjenta do obserwacji bólów brzucha. Przeszłość nowotworowa, 55 lat… kontakt  logiczny trudny, wczorajsi dyżurni jakoś zaniechali pana. Jak się dzisiaj za niego zabraliśmy, to zatrzymał się w pracowni TK. Reanimacja nie odniosła skutku. Zgon 12.10.  

Na jutro rozpisano 5 zabiegów, sporo jak na nasze możliwości. Mam jutro N, więc będzie się działo. Po stresie operacyjnym różne rzeczy mogą się wydarzyć. Jesteśmy we dwie na dyżurze, pacjentów ponad 30;/

Od ponad miesiąca nie byłam w domu,  tęsknię jednak.  Do rodziców, do przestrzeni dużego domu, do podwórka, ciszy wokół, widoku lasu za oknem… teraz podobno biało się zrobiło, bardziej zimowo niż wiosennie. Liczę, że do piątku będzie pięknie:) W pt wieczorem, po dziennym dyżurze, w dniu urodzin mojego taty, w Wielki Piątek zawitam do domu:) Już nie mogę się doczekać!
 Pokupowałam już trochę słodyczy do paczek świątecznych, którymi się obdarowujemy… wczorajszy głód czekoladowy okazał się silniejszy ode mnie i pojadłam sobie co nieco.:P  Co do alko, 3mam się dzielnie- mimo flachy, którą jakieś 3 tygodnie temu dostałam od pacjenta, a która chłodzi się w lodówce, mimo wina, które stoi w barku :D 


Tyle na dzisiaj, dobranoc!
Pozdrawiam!

P.S. Tytuł posta wziął się z modnego zwalania wszystkiego na pogodę i warunki atmosferyczne. Mnie też się udzieliło, chyba lepsza pogoda niż analizowanie swojej głębi, na którą nie mam odwagi.

8 komentarzy:

  1. Nie umiem się zdecydować, co piękniejsze: post*, piosenka czy krajobrazy... :)

    *) Autorki na oczy nie widziałem, więc domyślać się nie będę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zobaczyć Helenkę - bezcenne :) Dzięki za cynk :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż ciężko uwierzyć, że ona ma 15 lat :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Tyle się ostatnio dzieje! Cieszy mnie ten jubileusz Trójki i Listy Przebojów, choć nie miałem za bardzo możliwości, by jakoś dłużej to śledzić. Telewizora nie posiadam, więc wiadomości nie widziełam, ale za to Helen miałem przyjemnośc poznać kilka lat temu, gdy byłem w trójkowym studio podczas LP3. Bardzo fajna z niej dziewczyna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no! Nie dość, że byłeś na Myśliwieckiej to jeszcze spotkałeś Helen!Niezły fart!:) a kto prowadził wtedy listę?

      Usuń
  5. Czarna Helena hoduje bluszcza, sadzi begonie w donice <3
    Uwielbiam jej głos, kiedy wkracza do Listy Przebojów :) Niestety, nie miałem przyjemności nigdy chociaż zbliżyć się do Myśliwieckiej...
    Pozdrawiam.
    F.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy dziś po dłuższej przerwie znów słuchałem LP3, wiedziałem, że skądś ten głos z pierwszego miejsca znam :) Szybko wpadłem, że to od Ciebie (Birdy), i się nie pomyliłem :)

    OdpowiedzUsuń