niedziela, 30 grudnia 2012

The last time...

Dzień dobry!,

czas świąt Bożego Narodzenia minął bezpowrotnie. Spędziłam go w cudownej atmosferze, w domu, wyłączając noc 25/26 bo byłam w pracy:) W domu radość z powodu...małego pieska! Wszyscy jesteśmy nim oczarowani i kochamy go już na wieczność.

Jestem po ostatnim dyżurze nocnym:) Jeszcze jutro D i koniec mojej przygody z pierwszą pracą. Podsumowując te 4 lata - było dobrze. Poznałam pracę i wciąż chcę to robić, więc to mówi samo za siebie. Były momenty gorsze, związane z samą pracą, współpracownikami, pacjentami ale tego nie chcę pamiętać. Wolę pozostawić w pamięci chwile radosne - wdzięczność pacjentów, ciężkie, spracowane dyżury z fajnym zespołem. Np. jak wczorajszo/dzisiejszy. Nie zapomnę go chyba nigdy. Były konsultacje, OZW, była policja i transport do szpitala psychiatrycznego z Edwardem Ąckim.

W zeszłym tygodniu zmarł 31-letni pan Robert. Ciągle mam go w głowie bo przyjmowałam go na swoim dyżurze, przed Wigilią. Alkoholik, narkoman. Młody, przystojny ale strasznie zaniedbany chłopak. Rozpoznanie - HETD, marskość wątroby, śpiączka. Zaczęły się przepychanki, kto ma go leczyć - OiOM, interna, neurologia? Po podaniu flumazeniulu ocknął się trochę i po 3 dniach zabrała go interna. Długo tam nie pobył, po godzinie zmarł. Śmierć - nie tylko młodego człowieka zawsze nasuwa pytanie - czy zrobiliśmy wszystko, co trzeba było. Czy daliśmy mu szansę na zmianę stylu życia, na jakąś przyszłość. Myślę, że w porę nie otrzymał dostatecznej pomocy od systemu, może  jej nie chciał, może nie miał wsparcia w najbliższych, może...Te zagadki nie zostaną rozwiązane. Pana już nie ma.



Jutro ostatni dzień roku, kolejny zapowiada się obiecująco. Na pewno przyniesie wielkie zmiany:) Tak więc  jutro będę się żegnać i życzyć pomyślności w 2013r. A wieczorem domowo - u mnie na wsi:) z dala od fajerwerków, koncertów pod chmurką i pijanego narodu.


Pozdrawiam serdecznie, cześć!

2 komentarze: