niedziela, 24 lutego 2013

27 i już!

Cześć!

Pozdrawiam z domu rodzinnego, gdzie udało mi się dotrzeć w piątek po prawie 2 miesięcznej nieobecności. Mamy przerwę przed B1, po zaliczeniu A2 (poziomy w nauce języka niemieckiego, którego się pilnie uczę).

Od 6 stycznia, kiedy to przyjechałam do stolicy do 22 lutego minęło bardzo szybko i niepostrzeżenie. Nauka i atrakcje stolicy nie pozwalały na nudę. Teatry są nasze;) Repertuary niektórych z nich znamy prawie na pamięć;) Jeszcze czeka „Hamlet” i „Ja Feuerbach”. Po obejrzeniu tych przedstawień będę usatysfakcjonowana. Oczywiście chodzimy na wejściówki. Co nie przeszkadzało nam obejrzeć „Zemsty” w Och-Teatrze za 30zł, na miejscu wartym 100;)




Atmosfera w grupie nadal ok. W miarę upływu czasu, poznajemy się coraz lepiej i wychodzi to nam na plus! Ciekawe osoby, zainteresowania, podobne spojrzenie na świat, podobne problemy.

W niektóre wieczory organizujemy sobie kino – filmy na rzutniku. Najczęściej oglądamy jakieś romansidła, marząc że i nam trafi się taki pan, jak w damy na to - „I że cię nie opuszczę”... Jakoś po jednym z tych seansów powiedziałam, że nie lubię mówić o tym, że wzruszam się na filmie, w momencie gdy ma to miejsce. A zdarza mi się to baardzo często. Nie wiem, czy zabrzmiało to zrozumiale, chodzi mi o sytuację, gdy leci ckliwa scena i ogłaszam – płaczę! I to jest chyba właśnie powód, dla którego wolę takie filmy oglądać sama. Nie lubię komentarzy, jakichś analiz pseudopsychologicznych, czy porównywania scen z filmu do własnych doświadczeń. Nie umiem okazywać, opisywać i przekazywać emocji. Nie wiem czy to złe, czy dobre, czy może też powinnam się tego nauczyć? A może to po prostu nie jest jeszcze ten etap naszej znajomości? Chociaż ja czuję się przy nich baaardzo swobodnie... Wspominając naszą pożegnalną imprezę, chyba aż za;) Zostałam też mega pozytywnie zaskoczona. Na ostatniej kolacji przed wyjazdem odśpiewano mi „100 lat” i dostałam prezent od grupy:) Yerba mate z puszką! A było to 2 dni przed moimi urodzinami. 




Wczoraj miałam urodziny. 27. Tak się fajnie trafiło, że byłam w domu. Upiekłam ciasto, kilka osób z rodziny przybyło i nawet życzenia na fb się pokazały (chociaż nie publikuję tam daty)! Czuję, że podjęte przeze mnie ostatnio życiowe decyzje, pozwolą na spełnienie wielu marzeń:) Podróże! To jest to, w co zamierzam inwestować. Jak mówią – pomarzyć dobra rzecz;P To będzie dobry rok!


Czy mieliście kiedyś tak, że chcieliście umrzeć?
I nie chodzi mi tutaj o myśli samobójcze. Nie wiem, czy to co tutaj napiszę nie będzie jakimś „odchyłem”, świadczącym o poważnym zaburzeniu...a może Wam też przez głowę przechodziły takie myśli. Otóż myślałam sobie tak – jeśli ma umrzeć matka/ojciec dzieciom, ktoś kto ma już jakąś poważną tutaj funkcję, misję, to niech umrę ja. Nie przeżyłam tutaj wiele, nie mam własnej rodziny, czuję się prochem. Nie zależy mi aż tak na doświadczaniu tego pięknego przecież świata, wierząc w niewyobrażalne szczęście po śmierci. Szkoda tylko, że nie mam pewności, że na to Wieczne Szczęście sobie zasłużyłam. To jest cel mojej tutaj bytności. Może to głupie i naiwne. Chyba też tchórzliwe pójście na łatwiznę, i też egoistyczne - jak bowiem mogłabym świadomie narażać na to bliskich. Bez sensu tu piszę;P Nie ja o tym decyduję. Koniec. Brnę w jakieś dziwne tematy. 





Byłam rano w Kościele, na 7:) Poszłam pieszo, przez śniegi a wiedzcie, że trzeba mi iść przez las;) Rano nie było prądu, więc nawet włosów nie umyłam – nałożyłam czapkę i poszłam. W domu spędzę cały tydzień, w poniedziałek muszę coś załatwić w Gdańsku, odwiedzę też „mój szpital”:) Dzisiaj soptykam się z przyjaciółkami. Dobrze się dzieje. 

Pozdrawiam!

13 komentarzy:

  1. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Dużo zdrówka, szczęścia i spełniania marzeń! :)) Widzę, że jesteśmy z jednego roku z tym, że po mnie ciężko się tego domyślić :P

    Myślę, że każdy czasem wyobraża sobie, że mógłby nie istnieć. Najszczęśniejszej nachodzi nas to chyba w chwilach, w których nie jesteśmy jednak do końca szczęśliwi albo wręcz obojętni. Miłość sprawia, że chce się żyć wiecznie:P Dlatego czekam na miłość tylko taką prawdziwą i wzajemną :)) (ja to dopiero piszę głupotki!)

    Pozdrawiam ciepło! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie masz rację;-) jakbym miała tego Kogoś to bym chciała żyć tu długo i zawsze:-)/pozdrawiam!

      Usuń
  2. a ja mam w tym tygodniu egzamin z A2
    a od marca B1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli mamy podobnie;-) nasz b1 będzie mega super zaj...!3xdziennie zajęcia:-D

      Usuń
    2. ja muszę wkońcu pchnąć tą moja naukę bo ostatnio strasznie sobie olewałem i egzamin bez rewelacji mi poszedł :/ a mówienie to już totalna porażka dla mnie była.

      Usuń
    3. No tak, masz ciekawsze rzeczy do robienia;-) ja mam teraz tylko to i wiem, że od tego wiele zależy:-)

      Usuń
  3. A ja mam prosbe o opis normalnego dnia pielegniarki w szpitalu. Tak od poczatku zmiany do konca, po kolei, co pielegniarka robi. Z gory dziekuje. Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Ewa!

      Pisałam o tym na początku http://perypetiemlodejpielegniarki.blogspot.com/2011/06/po-dyzurze.html
      Oczywiście są sytuacje nie do przewidzenia i wtedy wszystko się zmienia, praca jest bardzo dynamiczna, zwłaszcza na oddziale zabiegowym. Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Dziekuje za namiary do opisu Twojego dnia. Bardzo ciekawe czytanie. W USA jest podobnie, z pewnymi roznicami. Powodzenia w Niemczech i Szwajcarii! Z jezykiem bedzie dobrze!

      Usuń
  4. O wow:) Dziękuję za tak długi i wyczerpujący komentarz. Odnosząc się do "dawstwa" narządów, nie jest potrzebne żadne oświadczenie, ani nawet zgoda rodziny - tak się zwyczajowo utarło, po stwierdzeniu śmierci (co jest poważną i komisyjnie stwierdzaną procedura) można narządy pobrać. No chyba, że ktoś wyraził sprzeciw, w jednej z trzech form. Co do eutanazji, to absolutnie się nie zgadzam. Mam całkowicie odmienne poglądy, "nauka i zdrowy rozsądek" są mi obce. "Czucie i wiara silniej mówi do mnie..." ale szanuję Twoją postawę, chociaż mam zgoła inną. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń