sobota, 6 kwietnia 2013

Lange nicht’s gesehen!:)



Witajcie,
po długiej przerwie.  Tyle się u mnie dzieje, że naprawdę nie mam czasu nic nowego tutaj napisać.  Właściwie to nic się nie dzieje oprócz nauki niemieckiego ale ona pochłania większość mojego czasu bo spać i jeść przecież trzeba ;) 

Nie będę oryginalna pisząc, że mam już tego cholernego śniegu „po kokardy”! Topi się, sypie, topi, sypie i tak już prawie pół roku ;/  Depresyjnie się tylko robi. Od jakiegoś czasu znowu biegam, co świetnie poprawia mi humor. Szkoda tylko, że trzeba się przez śnieg przebijać.  Był w Warszawie półmaraton, miałam szczęście widzieć  uczestników pod Centrum Nauki Kopernik. Mam zamiar kiedyś też wystartować...Były w stolicy 2 mecze naszej reprezentacji w piłkę nożną…byłam na nich i w sumie nie wiem czy jest to powód do chwalenia się...raczej nie.




Za 2 tygodnie kończę warszawską część mojej szwajcarskiej przygody. Mam wtedy egzamin z b1, tydzień przerwy  i 28.04 lecę do Niemiec na 7 tygodni, żeby tam „zrobić” b2.  Wszystko układa się nadal świetnie,  mam tylko wrażenie, że zaczyna mi doskwierać stałe przebywanie w tym samym gronie ludzi.  Na tak długą metę jest to męczące, przerwa niemiecka dobrze nam zrobi.  Z tego samego powodu nie poszłam dzisiaj ze sporą częścią grupy na piwo ;], byliśmy wczoraj w kinie i wystarczy mi ich.  Hmm, mimo, że jesteśmy ze sobą od stycznia, praktycznie po parę godzin dziennie, nie do końca udało mi się poznać niektóre osoby. Ogólnie wszyscy są ok, ale nie ma między nami prawdziwej relacji. Wydaje mi się, że sporo jest udawania w stylu „jesteśmy super grupą, wszyscy się przyjaźnimy”.  Jasne, że nie oczekuję tego od wszystkich 12 osób ale denerwująca jest dla mnie ta sztuczność.  Ja chyba i tak uchodzę za dziwaka w grupie – zawsze pierwsza kończę posiłki i wychodzę z naszej jadalni, najmniej się odzywam a jeśli już to robię, to nie na siłę i mój głos ginie w tych wszystkich „słitaśnych” rozmowach. Nie lubię marnować czasu na gadanie o głupotach, narzekanie, jak to k… mamy dużo nauki. Wolę zobaczyć serial czy rzeczywiście się pouczyć. Zresztą chyba wszyscy już to wiedzą i nikt nie zwraca na moje dziwadła uwagi ;D

Święta Wielkanocne spędziłam oczywiście w domu, nie musiałam być w pracy jak to bywało przez ostatnie 4 lata. Właśnie, praca – tęsknię strasznie za całym tym chirurgicznym młynem ;] Pośpiech, szybkie decyzje, utarczki z koleżankami, krew i inne wydaliny...ehhh.



i tu miało być jakieś fajne, krwawe zdjęcie...ale się powstrzymałam. 


Za to poniżej "złoty wieżowiec", w którym to będę miała okazję mieszkać przez 4 miesiące w Szwajcarii:D
 

 
Warszawka nadal pozostała dla mnie nie odkryta, fakt – udało nam się namierzyć świetną, włoską knajpę w samym centrum, ale  jakoś nie mamy czasu bywać ;] Urzekł mnie Plac Zbawiciela, nie wiem w sumie dlaczego ale strasznie podoba mi się to miejsce. Ma to "coś". 




Tymczasem mówię cześć, życząc Wam i sobie WIOSNY!

11 komentarzy:

  1. Podziwiam że zdecydowałaś się podjąć decyzję o wyjeździe za granicę - oczywiście uważam że decyzja dobra (wiadomo jak w Polsce wygląda "służba" zdrowia, niestety') i będę Ci kibicowała :)
    Niemiecki jest tym łatwiejszy im więcej czasu spędzi się wśród niemców, rozmawiając tylko w tym języku - dasz sobe spolojnie radę :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję:) a na ten Frankfurt to nie mogę się już doczekać!

      Usuń
  2. A ja się właśnie zastanawiałam, co się z Tobą dzieje, bo taka cisza u Ciebie ;].

    Wiosna ma podobno przyjść dzisiaj, już widzę przez okno słoneczko i czyste niebieskie niebo, jeszcze niech tylko śnieg stopnieje i będzie cudownie ;].

    Powodzenia na egzaminach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no! dzisiaj pokazało się Słoneczko i od razu inaczej się człowiek czuje:)

      Usuń
  3. dziwactwa dodają tylko uroku :)

    w tej Szwajcarii to luksusowo będziesz miała. żyć nie umierać. powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda tylko, że nie wielu daje się złapać na ten "urok";D, dzięki/pozdrawiam!

      Usuń
  4. Witam! jestem pierwszy raz na Twoim blogu i widzę ze masz podobne dylematy do mnie... zycze powodzenia i pozdrawiam! bede Cie sledzila czesciej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć!
      Odpowiadając na Twoje pytania:
      1. Powiem Ci jak bywało u mnie - jeśli pacjent był w pełni władz umysłowych, podpisywał stosowne papiery i wychodził. W sytuacji, gdy był po urazie głowy - odbywały się badania i konsultacje, pozwalające właściwie ocenić jego stan - co czasami kończyło się wypisem do innego szpitala (psychiatrycznego). Bywały też sytuacje, w których zdawaliśmy się na rodziny, ale de facto tylko częściowo bo przecież nie można nikogo zmuszać do hospitalizacji.
      2. Może się nie zgodzić.
      3. Eutanazja jest prawem polskim zabroniona. Wsparcie rodziny czy psychologa byłoby tu moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem.
      Pozdrawiam!

      Usuń