Cześć,
Jak to mam w zwyczaju witam Was po dłuuuugiej
przerwie. Juz prawie rok upłynął, jak pisałam tutaj coś po raz ostatni. A rok dosyć intensywny, który przyniosł wiele
radości i szczęścia, ale też zmartwień i smutku...
Na początek napiszę jak mi się pracuje. W
dalszym ciągu jestem ma kardiochirurgii i chirurgii naczyniowej szpitala
uniwersyteckiego w Zurychu. W
listopadzie miną 4lata...wow! jak to szybko zleciało. Prcuje mi się dobrze, juz
się nie stresuję odbierając telefony, sama wydzwaniam jak trzeba, a nawet
często, zwłaszcza w weekendy mam Tagesverantvortung, czyli odpowiadam za
zmianę.
Z państwem doktorostwem ta sama walka, jak i
wszędzie. Asystenci zmieniają się, jak tylko zaczynaja rozumieć o co chodzi i
potem przychodzi taki co albo nie zna języka, nie ma pojęcia o systemie i jest
zielony w tej dziedzinie medycyny. Na
szczęćie lekarze prowadzący są dosyć stali i w razie czego ich można pytać,
prosić o wsparcie.
Niestety na oddziale brakuje nam personelu,
przez to atmosfera jest bardzo napięta. Nie wiem co moja oddziałowa sobie myślała,
jak siędowiedziała, że 2 pielęgniarki sa w ciąży, a 3 inne odchodzą... Zamiast już wtedy szukać, to się obudzila
dopiero gdy te porodziły, a tamte odeszły. Tu krótka dygresja, że ciąża tutaj
absolutnie nie jest powodem do zwolnienia lekarskiego. Oczywiście w Polsce tez
nie, ale wiemy jak jest...;P jedna koleżanka pracowała do 6mies, potem
załatwiła jakoś zwolnienie. Druga też jakoś do 6 miesiąca, aż dźwignęła pacjenta,
który przy niej zemdlał...Teraz mamy na oddziale 2 nowe koleżanki, ktore
jeszcze nie bardzo ogarniają i przejmując po nich pacjentów trzeba sporo
korygować. Na dodatek za kilka miesięcy
odchodzą 3 bardzo dobre FaGe, a więc prawie pielęgniarki, jeśli chodzi o ich
kompetencje. Od lipca zaczyna jedna
nowa, którą będę wprowadzać...ehh jak ja
tego nie cierpię;)
Pacjecni jak zwykle różni. Ostatnio dosyć
ciekawy przypadek pana narkomana z ropniem i tętniakiem w
pachwinie...zgadnijcie od czego. Obecnie ma tam zalożony VAC, który od czasu do
czasu sobie zrywa, a na dodatek podaje sobie coś do wkłucia centralnego, przez
co je zatyka! Paranoja jakaś. A jakby
tego było mało, jest izolowany. W sumie moze i lepiej, bo nie wyobrażam go
sobie w 4 osobowej sali.
Teraz coś o mnie: od 18.5 do 19.6 bylam w
pracy nieobecna. Musiałam przejść operację perlaka, a po niej 2tyg. Zwolnienia i
2 tyg. urolpu. To było moje pierwsze
znieczulenie ogólne i muszę powiedzieć, że przeżyłam je bez jakichkowiek
odczuwalnych dla mnie skutków. Niestety
teraz nie słysze prawie na operowana stronę i muszę za jakiś czas znowu poddać
się operacji, tym razem rekonstrukcyjnej.
Urlop w Polsce. Aaach jak ja kocham tam być i
nie mogę się już doczekać, jak wrócimy na łono ojczyzny. Mam nadzieję, że się
nie zawiodę i przejście na polski system nie będzie zbyt bolesne.
Stara się robię i tyle. Jakoś po 30 zdrowie trochę podupadło. Wcześniej
z powodu bólów kręgosłupa też byłam prawie 2tyg. na zwolnieniu. Miałam też inne nieprzejemne histrie
chorobowe, o których wolałabym nie pisać. Jestem jednak dobrej myśli i wierzę, że limit
wyczerpany i będzie tylko lepiej!
Leżę sobie gdzieś w górach.
Wszystkom niezdecydowanym i wątpącym polecam
życie małżeńskie. Bo czy jest coś piękniejszego, niż budzenie się rano obok
ukachanej osoby, czy jak czekanie na nią z obiadem, rozmowy, wspólne
podejmowanie decyzji, leniwe wieczory przy filmie albo wymagające, gorskie spacery. Wsparcie jakie daje mi mąż, dodaje mi siły i
umacnia. Dzięki Bogu mam tę pewność, której nigdy nie mialam. Powiecie - bez małżeństwa też tak można. Ale ja się z tym absolutnie
nie zgodzę. Dla mnie Małżeństwo to przezde wszystkim Sakrament, a więc błogosławieństwo
i pomoc od Boga, zwłaszcza w chwilach gdy jest ciężko. Cieszę się,
że Bóg i wiara sa obecne w moim życiu. Jest mi o wiele łatwiej i nie
wyobrażam sobie życia bez tej sfery.
Rysunek konkursowy z wesela:)
Kochani, tym duchowym akcentem kończę ów wpis.
Życzę Wam wszystkiego dobrego, udanego
wypoczynku i bezpiecznych powrotówJ
No, nareszcie. Czekaliśmy cierpliwie i doczekaliśmy się wpisu. Miło poczytac. Wszystkiego dobrego.
OdpowiedzUsuńO! I post jest. Cierpliwość popłaca! Cudownie, że Ci z mężem dobrze :) I zdrówka życzę! K.
OdpowiedzUsuń