piątek, 30 czerwca 2017

Jeszcze żyje...blog;)


 Cześć,

Jak to mam w zwyczaju witam Was po dłuuuugiej przerwie. Juz prawie rok upłynął, jak pisałam tutaj coś po raz ostatni.  A rok dosyć intensywny, który przyniosł wiele radości i szczęścia, ale też zmartwień i smutku...
Na początek napiszę jak mi się pracuje. W dalszym ciągu jestem ma kardiochirurgii i chirurgii naczyniowej szpitala uniwersyteckiego w Zurychu.  W listopadzie miną 4lata...wow! jak to szybko zleciało. Prcuje mi się dobrze, juz się nie stresuję odbierając telefony, sama wydzwaniam jak trzeba, a nawet często, zwłaszcza w weekendy mam Tagesverantvortung, czyli odpowiadam za zmianę.
Z państwem doktorostwem ta sama walka, jak i wszędzie. Asystenci zmieniają się, jak tylko zaczynaja rozumieć o co chodzi i potem przychodzi taki co albo nie zna języka, nie ma pojęcia o systemie i jest zielony w tej dziedzinie medycyny.  Na szczęćie lekarze prowadzący są dosyć stali i w razie czego ich można pytać, prosić o wsparcie.
Niestety na oddziale brakuje nam personelu, przez to atmosfera jest bardzo napięta. Nie wiem co moja oddziałowa sobie myślała, jak siędowiedziała, że 2 pielęgniarki sa w ciąży, a 3 inne odchodzą...  Zamiast już wtedy szukać, to się obudzila dopiero gdy te porodziły, a tamte odeszły. Tu krótka dygresja, że ciąża tutaj absolutnie nie jest powodem do zwolnienia lekarskiego. Oczywiście w Polsce tez nie, ale wiemy jak jest...;P jedna koleżanka pracowała do 6mies, potem załatwiła jakoś zwolnienie. Druga też jakoś do 6 miesiąca, aż dźwignęła pacjenta, który przy niej zemdlał...Teraz mamy na oddziale 2 nowe koleżanki, ktore jeszcze nie bardzo ogarniają i przejmując po nich pacjentów trzeba sporo korygować.  Na dodatek za kilka miesięcy odchodzą 3 bardzo dobre FaGe, a więc prawie pielęgniarki, jeśli chodzi o ich kompetencje.  Od lipca zaczyna jedna nowa, którą będę wprowadzać...ehh  jak ja tego nie cierpię;)

Pacjecni jak zwykle różni. Ostatnio dosyć ciekawy przypadek pana narkomana z ropniem i tętniakiem w pachwinie...zgadnijcie od czego. Obecnie ma tam zalożony VAC, który od czasu do czasu sobie zrywa, a na dodatek podaje sobie coś do wkłucia centralnego, przez co je zatyka! Paranoja jakaś.  A jakby tego było mało, jest izolowany. W sumie moze i lepiej, bo nie wyobrażam go sobie w 4 osobowej sali.
Teraz coś o mnie: od 18.5 do 19.6 bylam w pracy nieobecna. Musiałam przejść operację perlaka, a po niej 2tyg. Zwolnienia i 2 tyg. urolpu.  To było moje pierwsze znieczulenie ogólne i muszę powiedzieć, że przeżyłam je bez jakichkowiek odczuwalnych dla mnie skutków.  Niestety teraz nie słysze prawie na operowana stronę i muszę za jakiś czas znowu poddać się operacji, tym razem rekonstrukcyjnej.
Urlop w Polsce. Aaach jak ja kocham tam być i nie mogę się już doczekać, jak wrócimy na łono ojczyzny. Mam nadzieję, że się nie zawiodę i przejście na polski system nie będzie zbyt bolesne.
Stara się robię i tyle.  Jakoś po 30 zdrowie trochę podupadło. Wcześniej z powodu bólów kręgosłupa też byłam prawie 2tyg. na zwolnieniu.  Miałam też inne nieprzejemne histrie chorobowe, o których wolałabym nie pisać.  Jestem jednak dobrej myśli i wierzę, że limit wyczerpany i będzie tylko lepiej!


Leżę sobie gdzieś w górach.

Wszystkom niezdecydowanym i wątpącym polecam życie małżeńskie. Bo czy jest coś piękniejszego, niż budzenie się rano obok ukachanej osoby, czy jak czekanie na nią z obiadem, rozmowy, wspólne podejmowanie decyzji, leniwe wieczory przy filmie albo wymagające, gorskie spacery.  Wsparcie jakie daje mi mąż, dodaje mi siły i umacnia. Dzięki Bogu mam tę pewność, której nigdy nie mialam.  Powiecie - bez małżeństwa też tak można. Ale ja się z tym absolutnie nie zgodzę. Dla mnie Małżeństwo to przezde wszystkim Sakrament, a więc błogosławieństwo i pomoc od Boga, zwłaszcza w chwilach gdy jest ciężko.  Cieszę się,  że Bóg i wiara sa obecne w moim życiu. Jest mi o wiele łatwiej i nie wyobrażam sobie życia bez tej sfery.


Rysunek konkursowy z wesela:)

Kochani, tym duchowym akcentem kończę ów wpis.

Życzę Wam wszystkiego dobrego, udanego wypoczynku i bezpiecznych powrotówJ

2 komentarze:

  1. No, nareszcie. Czekaliśmy cierpliwie i doczekaliśmy się wpisu. Miło poczytac. Wszystkiego dobrego.

    OdpowiedzUsuń
  2. O! I post jest. Cierpliwość popłaca! Cudownie, że Ci z mężem dobrze :) I zdrówka życzę! K.

    OdpowiedzUsuń