wtorek, 14 lutego 2012

>>Walę tynki<< czyli słitaśne święto zakochanych?


Hej,
Jak widzicie w temacie – nie lubię walentynek. To „pseudoświęto” wymyślone przez Amerykanów, jako zastrzyk dla handlu, który po bożonarodzeniowym boomie znacznie zwolnił tempo. /coś mi nie pasuje w tym zdaniu, mam nadzieję, że mimo to rozumiecie o co mi chodzi;)/. Wszędzie serduszka, różowo, czerwono, róże, bielizna itd. itp. Chciałam się wybrać do kina, na szczęście zorientowałam się w porę  jaki dziś dzień.
A może mam taki stosunek do tego dnia, bo zamiast spędzać ten wieczór na romantycznej kolacji z ukochanym, siedzę sama i  piszę tę notkę? Jedyne, co lubię tego dnia to ta piosenka:



Jestem już po urlopie. Po 2 dyżurach, które skutecznie pozwoliły mi zapomnieć  o tamtej beztrosce.
Na oddziale jakieś kwasy się porobiły, związane ze stanowiskiem koordynującej. Atmosfera ciężka, zobaczymy jak się sprawy rozwiną.
Miałam dzisiaj N, przyjęłyśmy 3 pacjentów. Młodego chłopaczka po wyrostku, pana z krytycznym niedokrwieniem kończyny – do amputacji, z Alzheimerem oraz pana z obserwacją bólów brzucha. Najciekawszy wydaje się ostatni przypadek. Pan ok. 80 letni, podejrzenie guza w jel. grubym, niestety chyba już z przerzutami w wątrobie. Pan jest o tyle interesujący, bo od 1952 roku nie ma rąk! Amputowano mu je, w przebiegu jakichś wojennych historii. Na szczęście kikuty zaprotezowane.  Byłam i jestem pod wrażeniem jak świetnie pan sobie radzi! Nawet sam się podpisał.  Z naszej pielęgniarskiej strony problemem będzie pomiar RR – nie mamy mankietów do pomiaru na kończynach dolnych, a także z wkłuciem i.v. Póki co ma venflon na stopie, co jest gorszym rozwiązaniem niż kończyna górna. Jeśli rozpoznanie się potwierdzi i pacjent wyrazi chęć leczenia operacyjnego, bez wkłucia centralnego się nie obejdzie.
Na skutek mrozów, które mam nadzieję już odpuściły, mamy na oddziale 3 panów z odmrożeniami stóp. Jednemu z nich dzisiaj mieli amputować  palce, ściślej mówiąc 10 palców.  Młody człowiek, bezdomny niestety.


Jutro mam D, pojutrze też. Piwa bym się napiła, zimnego;  w lodówce pusto…nie chce mi się ogarniać i pójść do sklepu. 


I na koniec, ku pamięci, moja ulubiona: 

4 komentarze:

  1. Cały czas nie kumam o co chodzi z tymi zmianami, D, A... itp. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. D- dzień (od 7 do 19)
    N- nocka (od 19 do 7)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Dziękuję za wyjaśnienie, dodam jeszcze R - ranek (od 7 do 15) albo P -popołudnie (od 11-19), hehe. Czasami mamy takie "śmieszne" zmiany, zwłaszcza w miesiącach rozliczewniowych.

      Usuń
  3. Też nie cierpię walentynek. Sztuczny komercjalizm...
    Podziwiam pana bez rąk.

    OdpowiedzUsuń