niedziela, 3 czerwca 2012

Coraz bliżej święto!!!

Dobry wieczór Państwu,

jestem po D. Dyżur zapowiadał się całkiem miło. W ramach przygotowania do święta, nasz szpital ograniczył przyjęcia planowe i tym sposobem o 7.00 rano było zaledwie 18 pacjentów!  Kurde, tak mało to nawet na Boże Narodzenie nie było. Heh, dla nas dobrze bo nie płacą nam od ilości pacjentów. I tak po raporcie musiałam zwlekać z łazienki na salę pacjenta, z krwiakiem w głowie, któremu oczywiście nie wolno chodzić. Pan stał, a raczej chwiał się na nogach w kałuży sami wiecie czego...on niestety butów, kapci nie miał;P. Przyjęty został ok. 6 rano, prawie 3 promile we krwi. Dowlekłyśmy go do łóżka, wyjaśniając oczywiście co, jak i dlaczego. Założyłam panu cewnik do pęcherza /:)/ i stanowczo kazałam leżeć! Pan nawet posłuchał i do 19 nie było z nim problemu. No może poza uzupełnianiem danych osobowych, po otrzymaniu dokumentów.
Śniadanie udało nam się zjeść całkiem przyzwoicie. A! No właśnie, czy wiecie, że X-factora wygrał mój faworyt Dawid?;D

Ładne, nie?


Po śniadaniu - zlecenia, tj. leki i.v. Z 10 przekłuć, tj. założenie nowych wenflonów. Standard jest taki, że po 3 dobach wenflon się wymienia, tak też czynimy;) a jak wiadomo, żyły są różne, jak i pacjenci. Oczywiście każdy od razu twierdzi, że ma kiepskie żyły, że trudno coś nakłuć itd. Jakoś poszło, i po kolei otrzymali piękne, świeże, różowe wkłucia;)
Od przedpołudnia zepsuły się telefony w całym szpitalu, i tak, żeby coś załatwić w laboratorium czy banku krwi trzeba było latać z IV piętra na parter. Masakra! Nalatałyśmy się. No i oczywiście to samo z lekarzami naszymi, żeby ich wydostać, zawołać czy zapytać o coś - latasz po dyżurkach, 3! i szukasz cholera jednego, z drugim;D Dobrze, że reanimacji nie było żadnej, a zanosiło się.

Ok. 16, po 3 innych - przyjęciach, (w tym młodego, poparzonego chłopaka, który wraz w przyjaciółmi "popalili się" nad ranem, na szczęście w dobrym stanie ogólnym poparzenia IIst.) przyjęliśmy krwawienie z górnego docinka przewodu pokarmowego. Pan dotychczas nie leczył się na nic. W zeszłym tygodniu był w innym szpitalu, z tego samego powodu, gdzie nie dał sobie zrobić gastroskopii, i wypisał się na własną prośbę. Wczoraj wieczorem ponownie zaczął rzygać krwią (przepraszam co wrażliwszych:) i chyba się przestraszył. Na oddziale początkowo "w miarę", co prawda jeszcze nie było wyników krwi a w sondzie czerwono, mimo to myślałam, że ujdzie spod skalpela bo ciśnienie "trzymał". I znowu oczywiście bieganie po dyżurnych, żeby zlecenia dali, krew zlecili itd. I tak trwał pan z godzinę, po czym ciśnienie spadło mu tak gwałtownie, że ja zdążyłam tylko polecieć po lekarza i zabrali go na blok. Jak go zwoziłyśmy to z ambu pod ręką i w nadziei, że nie "stanie" w windzie. Operowali go niecałe 2h, krwawiący wrzód żołądka zdaje się. Przywiozłyśmy go "na rurze", ale na własnym oddechu, kilka minut przed 19;)

Tytuł posta odnosi się oczywiście do Euro! Już nie mogę się doczekać. Już nie przejmuję się ewentualnymi trudnościami, na które będę narażona jako mieszkaniec "Dumnego  miasta gospodarza":D, mam gdzieś liczne niedociągnięcia organizacyjne Polski jako gospodarza...no dobra, aż takim looserem nie jestem, ale mam na to nikły wpływ. Tak, tak - We are all hosts!:D Chcę po prostu poczuć radość kibicowania i wierzę, że wszystko się uda i jakoś będzie - pięknie będzie!!!:D
Tym sposobem 8 oglądam mecz u przyjaciółki, na dużym ekranie - tj. większym o wiele od mojego:P



 

Btw ostatnio rozmawiałam na temat Euro z 2 facetami, młodymi dodam. I k... absolutnie ich to nie "jarało". Dziwnie się poczułam, bo zwykle faceci są fanami a kobiety nie znoszą futbolu. A tu zong:O

Co tam, nie ma co uogólniać. 

 Poniżej link z wczorajszego rozpoczęcia opolskiego konkursu Superjedynek, w autorstwa Radzimira:)Mmmm!


Pozdrawiam!

4 komentarze:

  1. No to ze skruchą wyznaję, że mnie to całe Euro też raczej średnio jara. A to dlatego, że jestem fanem innych dyscyplin sportowych niż piłka nożna. Za to prawdziwej ekstazy doznaję przy okazji Ligi Światowej siatkówki w pobliskim Spodku, a już wczorajsze zwycięstwo naszych nad Brazylią to pełnia szczęścia :)

    A Dawidowi Podsiadle też kibicowałem, właśnie po tym jak usłyszałem jego głos na nowej płytce Karoliny Kozak. Ma chłopak talent! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest piękne, że nie każdy pan lubi piłkę kopaną:)o różnorodność przecież chodzi.

      Usuń
  2. Jako nowa podczytująca :) muszę z przykrością stwierdzić, że jako mieszkanki miasta organizującego też mnie to totalnie nie kręci, wkurza za to zamknięcie ulicy dojazdowej do potrzebnego mi często miejsca biurem dalej zwanego, już cierpnę na myśl hałasu jaki zgotują ekhem kibice na moim osiedlu - już ćwiczyli w zeszłym tygodniu :) Ehhh żeby tak częściej zawody konne pokazywali, taniec towarzyski, ale nie, najwięcej piłki. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, już zaczynam współczuć "NIEkibicom". Wszechogarniająca, zewsząd atakująca mania kibicowania musi być dla Was straszna. Już rozumiem oferty typu "kibicom wstęp wzbroniony"./pozdrawiam!

      Usuń