poniedziałek, 17 października 2011

Po sobocie:)

Cześć,

miałam ostatnio stres duży bo w sobotę szefowałam na dyżurze. Jak pewnie wiecie/nie wiecie w sobotę jesteśmy 3. Jedna ogarnia, druga biega, trzecia robi opatrunki. Tym razem, ze względu na najdłuższy staż w oddziale ja byłam ta pierwszą. Ehh, nie było łatwo. Trzeba rozpisać wszystkie zlecenia z kart zleceń lekarskich, dopilnować ich wykonania, dopilnować ewentualnych badań - były akurat 4 rtg i TK, do tego zaprowiantować "żarcie", zliczyć bilanse, i zająć się konsultacjami - co akurat de facto należy do lekarzy, ale jak ich nie ma albo mają to "gdzieś" to pozostaje to na naszej głowie.

Udało się wszystko, nawet dobrze chyba. Jednego pana musieliśmy oddać na OIOM, leżał z OZT, mieli mu złożyć drenaż opłucnej, niestety już stamtąd nie wrócił - otworzyli go a tak massakra w brzuchu...ciężko z nim, mam nadzieję, ze wyjdzie z tego...a będzie naprawdę trudno.
Jak to u nas bywa, paru pacjentów jest unieruchomionych;/, na szczęście tylko takie doraźne sytuacje, na czas kroplówki czy noce - bo wtedy wyjątkowo wszyscy się uaktywniają, zwłaszcza jak jest pełnia;)

Mamy od jakiegoś tygodnia pana D. Pan po kraniotomii w lipcu b.r. z powodu krwiaka, jakoś się pogorszył i trafił do nas. Wczoraj spadło mu RR, do tego bezdechy - myślałyśmy, że już schodzi...wezwałyśmy lekarza, od walenia w klatę ma dzisiaj siniaki;)i zaczęła się akcja - internista, TK na cito, "cuda wianki". Na szczęście w badaniu nic świeżego nie wyszło, jak się okazało najpewniejszą przyczyną pana stanu było przedawkowanie środków nasennych. Do rana stan pana się poprawił.


Miałam ostatnio okazję zobaczyć, że absolwent uczelni medycznej nie potrafi założyć jałowych rękawic...straszne!

Z moich bardziej osobistych spraw/niezawodowych napiszę może, że biorę się właśnie za niepasteryzowane piwko:) Dodam jeszcze, że mi dzisiaj niedobrze w życiu;/ Jutro widzę się z Małą, jakoś nie potrafię się cieszyć na to spotkanie, zwłaszcza, że po raz kolejny uraczy mnie swoimi opowieściami o podbojach miłosnych mniej lub bardziej. Cholera, z kimś muszę się widzieć, żeby nie żyć tylko pracą...z drugiej strony szkoda, że nie ma u nas nadgodzin...



 Krzyża się nie wypieram!
Z Bogiem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz