czwartek, 1 marca 2012

"Złota łopata udarowa?"

Cześć,

u progu weekendu, wspominam poprzedni z dużym rozrzewnieniem:) Dawka emocji jakie mu towarzyszyły była iście piorunująca.
Od początku może.
Piątek wieczór - moje "urodzinowe piwo". Ku mojej uciesze pojawili się wszyscy. Miło było się spotkać w tak szerokim gronie, dawno nie było takiej okazji. Następna szykuje się w maju, na ślubie jednej z koleżanek;) I jak zwykle, piwko jedno, drugie...rozmowy, żarty, piwko... Niestety, zaliczyliśmy również parkiet. Ehhh, nie dość, że piątek, to jeszcze Wielki Post...Ok. 1 chyba większość towarzystwa się rozeszła, a najsilniejsza grupa poszła dalej. Ochoczo, dzięki mojej namowie poszliśmy do rockowego klubu, gdzie również daliśmy czadu na parkiecie. Zauważyłam, że grają tam zawsze  Iron Maiden "Fear of the dark". I jak wówczas usiedzieć na d...?!


Wróciliśmy do domów ok. 5. Niektórzy musieli wstawać za 3 godziny...;P, ja miałam to szczęście, że mogłam się wyspać i szarpana wyrzutami sumienia przystąpiłam do realizacji kolejnego punktu owego weekendu. Pojechałam do kuzyna i jego żony na spotkanie z okazji ich pierwszej rocznicy ślubu. Ślub brali w Bieszczadach, mimo, że jesteśmy z zupełnie innego zakątka Polski. Tak ukochali to miejsce, że tam zdecydowali ślubować sobie miłość i wierność na całe życie:) Ówczesna uroczystość odbyła się w małym gronie, miałam szczęście tam być z nimi. Cudowne chwile, wspominanie tego również do takich zaliczyć trzeba. Siedzieliśmy sobie razem, piliśmy cytrynówkę, którą ciocia Irenka (pseudonim bieszczadzki) wytwarza na "godne" okazje. Tym większa była radość, że świętowała z nami ich malutka, niespełna miesięczna córeczka - ta, o której pisałam, że zostałam ciocią;D Cała uwaga i świat teraz kręci się u nich w domu wokół Małej. Jest śliczna i urocza:)
Wróciłam "do siebie" w niedzielę i jakoś tak pusto i cicho się zrobiło...



Poniedziałek w pracy. Gonitwa. Na sali pooperacyjnej 3 krwawienia. ZZA jako przyczyna. Do tego 2 zabiegi, amputacje;/ Kołomyja! Na nocnym dyżurze we wtorek jeszcze gorzej. Ani jednego miejsca wolnego na oddziale a tu Izba, wiedząc o tym,  przysłała nam pacjenta. Niby nic wielkiego ale niestety gdy pacjent już z założoną Historią Choroby jest w oddziale to już jest "oddziałowy" i odkręcenie tego przysparza papierkowej roboty...Umieściliśmy go za parawanem na Chir. II - czyli stronie kobiecej. Myślę, że pan się nie obraził;D

Jeden z pacjentów z HETD "zakrwawił". Oznacza to, że pomimo wcześniejszej stabilizacji stanu pacjenta, jego sytuacja hemodynamiczna ulega znacznemu pogorszeniu. I tak w sytuacji tego pacjenta: dwukrotnie baseny pełne krwi, bladość, ciśnienie 70/40 i niżej, zanik tętna "na obwodzie". Przed 23 zwieźliśmy go na blok. Co się później okazało - jak go "otworzyli" to było czysto! Klips, założony wcześniej na endoskopii trzymał się, i nie było widać żadnego, potencjalnego źródła krwawienia. Skąd więc wcześniejsze objawy? Po zabiegu sytuacja pana się poprawiła, nabrał kolorów, RR w granicach normy. Super! Ok. 5 rano  pan znowu się popsuł. Krew w sondzie (rurce, założonej do żołądka), RR niskie, blady, spocony...Lekarz stwierdził, że "się oczyszcza" i stąd te objawy. Do 7 pan "dociągnął", a co dalej - nie wiem...
Do tego, na salę septyczną przyjęto "na dniu" pana z ZSC (zespołem stopy cukrzycowej) . Jedną stopę miał amputowaną wcześniej, na podudziu. Pan rocznik 47, splątany, zamroczony, żyjący we własnym świecie. Rozkopywał wszystko, zdejmował pampersa, nie można było się z nim porozumieć. Z relacji zmiany dziennej taki został przyjęty, i  nie jest to żadna "ostra"sytuacja. Po lekach przeciwbólowych uspokoił się i przysnął. Ok. 4 rano podająca antybiotyk koleżanka zauważyła, że pan w ogóle nie reaguje! Jest nieprzytomny! Żadne bodźce go nie ruszały, 3 pkt. w GCS! Pomierzyłyśmy parametry, wszystko w normie. Lekarz nasz, szybko neurolog, TK na cito - masywny wylew....z wgłobieniem na 2cm. Cholera, druga moja N, drugi udar. Jakieś fatum, dobrze, że mam teraz parę dni wolnego.



Urlop na weekend wzięłam. Wybieram się na mecz. Po wczorajszym meczu z Portugalią mam niedosyt. Pierwsza połowa - w mojej ocenie, polegała głownie na przeszkadzaniu przeciwnikom, jakoś tak nudno było. Druga część spotkania ciekawsza. Dobrze, że się nie skompromitowaliśmy, szkoda też, że nie powtórzyliśmy sukcesu z 2006r.  Hehe, Ronaldo sam sobie buty wiąże;P WOW! No tak, pewnie nikt nie jest godzien;) Swoją drogą, ładnego mają bramkarza. W naszej reprezentacji nikt nie przykuł mojej damskiej uwagi. Niegrający Lewandowski jest ok, francusko-polski Obraniak też może być;)
Szkoda, że musiałam mecz oglądać sama w pokoiku, nie dając w pełni upustu emocjom - sms.y wymieniane z przyjaciółką nie były w stanie zastąpić wspólnego oglądania:(

Dostałam na urodziny 3 książki. Już nie mogę się doczekać, jak je przeczytam. Tak więc zabieram się za czytanie.
A jutro startuję w konkursie. Pfff, jakoś nie mam weny na naukę, bo na jej sprawdzeniu będzie się opierał ów konkurs. Nie 3majcie kciuków z tej okazji, nie zależy mi w ogóle.

Pozdrawiam,
czuję wiosnę!

7 komentarzy:

  1. Jakie książki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      1. "Lem Mrożek Listy" - Lem, Mrożek
      2. "Bóg, kasa i rock'n'roll" Hołownia i Prokop
      3. "Tutaj" wiersze Szymborskiej:)

      Usuń
    2. Miłego czytania. Szczególnie i z sentymentem Szymborską. :D

      Usuń
  2. Ostatnio z kolegą się zastanawiałem, czy ktoś by zauważył jakbym obchodził urodziny dwa razy w roku xD
    Jak usunę datę z fb to przecież nikt się nie połapie :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, mogłoby tak być. Chociaż ja mile się zaskoczyłam, usunęłam datę urodzin z fb i mimo to na mojej tablicy ukazały się życzenia od paru osób:)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Ojojoj, to Ktoś tu w ogóle jeszcze zagląda?! Chyba muszę popełnić nowy wpis;) pozdrawiam i dziękuję!

      Usuń