niedziela, 2 września 2012

Lepiej mieć spokój niż rację...?

Hej,

tytuł posta wzięłam z książki, nic ambitnego, ot lekka lektura, do poduszki czy tramwaju. Zastanowiłam się nad nim (nad tym zdaniem) i stwierdziłam, że sprawdza się chyba tylko w sytuacji ustępowania głupszemu, albo komuś, kogo i tak nie przekonamy do swoich racji bo jest głuchy na argumenty. I w takich sytuacjach często się znajduję, w pracy, poza nią. W pracy, w kontaktach z pacjentami zasada jest jedna, złota, jak w handlu: Pacjent ma zawsze rację! I tu nie ma co się wdawać w dyskusje. Co innego w relacji ze współpracownikami, zwłaszcza jeśli idzie o dobro pacjenta, tu liczy się więcej i o spokoju, w zamian za rację trzeba zapomnieć. Ustępując komuś, kto "olewa", jest zmęczony dyżurem, trwającym blisko dobę, nawet jeśli jest to pan doktor, możemy zaszkodzić pacjentowi....a tego chyba nikt świadomie robić nie chce.


 

Miałam wolną niedzielę. Ostatnią, wakacyjną, już nie sierpniową. Obejrzałam w tvn mecz gwiazdy kontra politycy, komentował Zimoch - a to jest argument za:) Na koniec mój ulubieniec Dawid Podsiadło zeszmacił się śpiewając z panią Tatianą kompletnie durną piosenkę...ale może ja się nie znam. Dawida już tak nie lubię;) Mecz wygrał tvn, a  może raczej dzieci, dla których zbierano pieniądze. Hmm, ja potrzebowałabym trochę, jakieś 200 000. Na "kawalerkę", a przy dobrych wiatrach i na specjalizację by mi wystarczyło.  Startuje dofinansowana, ale w Słupsku;/ tj. 130 km stąd. Podziękuję, tłuc się z 2 godz.w jedna stronę;/



Idę do pracy na D jutro.  Tam jak zwykle wesoło.
Trafił do nas pan O. , ok. 40-letni, z rozpoznaniem ciał obcych w przewodzie pokarmowym. Najadł się śrub!...30! Pani go zostawiła, czy chciała zostawić i on z żalu postanowił sobie zaszkodzić:D Teraz pozbywa się ich, codziennie 3-4, sami wiecie jak;)
Drugi, podobny "element" dźgnął się w brzuch i podciął sobie żyły na jednym nadgarstku, po raz kolejny btw. A taki przejęty był swoim zdrowiem, i dopytywał się kiedy wyjdzie do domu bo przecież szpital, bakterie, wirusy...itd. Może spieszył się do trzeciego razu?
Panów oczywiście skonsultował psychiatra, zalecił to i owo, a czy się panowie dostosują...?

Kwasy między koleżankami trwają nadal. Ja, niczym Szwajcaria staram się być neutralna;)
Delikatnie daję im do zrozumienia, że mam gdzieś ich niesnaski, niech wyjaśnią to między sobą i nie mieszają w to innych, szukają k...sojuszników;/
Wrzesień już trwa, a ja wiem, że pracuję jutro i że może za tydzień mam urlop! No ja się pytam: Co moja oddziałowa robi cały miesiąc, jak nawet grafik nie jest do końca ułożony?! Dramat jakiś i kompromitacja...



Tyle,
pozdrawiam!

1 komentarz:

  1. Ale, że śrub? To ci desperat... ;-). Myśmy mieli delikwenta, co się na fladze Polski wieszał, po meczu Polska-Czechy. Przeżył na szczęście ;p.

    "Delikatnie daję im do zrozumienia, że mam gdzieś ich niesnaski, niech wyjaśnią to między sobą i nie mieszają w to innych, szukają k...sojuszników"
    O! I to jest właśnie powód, dla którego nie cierpię pracować z kobietami. Niesnaski, obgadywanie,kłótnie trwające tygodniami, wysiadam przy dysputach o upieczonych ostatnio plackach i ugotowanych obiadach. Też czasem lubię o kuchni pogawędzić, ale w nadmiarze mi szkodzi ;p.

    Pozdrawiam ;-).

    OdpowiedzUsuń