poniedziałek, 24 września 2012

"How to save a life?"

Cześć!,

jestem po nocnym dyżurze, na którym udało się nam realnie ocalić życie:)

Miałam D w sobotę, robiłam opatrunki do ok. 13. Zagłębiałam się w ten syf, bo sporo brudów mamy obecnie (tj. ropnych opatrunków, powikłanych ran, stóp cukrzycowych itp.). Po zrobieniu "swojego" pomagałam dziewczynom w rutynowej, oddziałowej pracy. Przyjęłyśmy 2 panów, jakiś bezdomny po urazie głowy, i pan z uchyłkami jelita grubego. Nic specjalnego, spokój. Dobę wcześniej przyjęto pana T., z ostrym zapaleniem trzustki, (nie)leczoną depresją, czego dowodem mogły być "sznyty" na rękach. Pan przytomny, dość bólowy, a co najgorsze dla niego - nerki wpadły w ostrą niewydolność. Kreatynina ok. 8, mocznik też mocno powyżej normy. Konsultacja nefrologa - jeszcze nie na dializę. Przeniosłyśmy pana na salę wzmożonego nadzoru, taką blisko naszego punktu pielęgniarskiego. To było w sobotę. Roboty sporo, ale dało się ok. 14 wypić zupę, z kawą na zmianę;P


Wczoraj, gdy przyszłam do pracy na N, jakoś ok. 18.30 dziewczyny z dziennej zmiany jeszcze ostro pracowały. Po przekazaniu przez nie raportu, miałam ochotę uciekać. Zostałam jednak i poszłam na obchód.

Sala pierwsza, z tych obserwacyjnych:

- leży nowy pan, z ostrą trzustką, padaczką - w ciągu dnia zatrzęsło nim ze 3 razy, język ucierpiał sromotnie;/
- kolejne łóżko wolne, a pod oknem pan, który dostał jakimś ruchomym podestem w głowę, spadł z kilku metrów i oprócz urazu głowy połamał nogę i czeka, z nogą na wyciągu (10kg), na przeniesienie na o. ortopedii.

Druga sala:

- pan W., leży już tydzień, pisałam o nim poprzednio, trochę się uspokoił i już tylko ręce ma przywiązane. Czasami nawet logicznie gada ale generalnie jeszcze daleko mu do "normalności".
 - na środku pan z trzustką, ten z soboty. Nadal ciężki, trochę mu mocznik mózg zalał bo głupoty opowiadał, a jak opowiadał to oddychał, więc ok.
- pod oknem "nowy" pan, obywatel obcego kraju. Bez obaw o barierę językową bo pan bez kontaktu. Przywieziony przez pogotowie, po pobiciu chyba, krwawienie podpajęcze, oczywiście neurochirurgia odmówiła przyjęcia i zerżnięcia - bo się nie kwalifikuje. Tylko że: pan nieprzytomny, zamroczony, rwie się szarpie i generalnie gdyby nie pasy, którymi jest przycumowany do łóżka, to rozniósłby wszystko w cholerę. 

Po obchodzie żałowałam, że nie uciekłam;) Ale! Właśnie po nim weszłam na drugą salę i patrzę, że pan środkowy jakby wyłazi z łóżka, hmm, coś jest z nim jednak nie tak bo się nie rusza i staje się  fioletowy. Bach!, powalam go na łóżko, sprawdzam tętno, oddech...nic...i krzyczę po koleżankę, że REANIMACJA!!! Uff, spociłam się bardzo ale we współpracy z naszymi lekarzami i oczywiście panią anestezjolog przywróciliśmy mu rytm. Bez oddechu niestety. Przywlekli nam respirator bo na OIOM-ie nie ma miejsca. Maszyna wyła pół nocy, zawołałam anestezjolog ale jakoś jej interwencja nijak pomogła bo cholerstwo dalej swoje. Potem zawołałyśmy ratownika (chyba) z OIOM-u, i on cudotwórczą ręką ustawił maszynę jak trzeba! :D Przykre i tragiczne jest to, że dochodzi do sytuacji, w której nie ma miejsca na Intensywnej! Tam jest 6 łóżek i 3 pielęgniarki. Wszystko więc daje się w porę zauważyć, w porę zareagować itd. A u nas?! Nie dość, że nie mamy pojęcia o respiratorach, nie mamy do nich uprawnień to jeszcze będąc we dwie na nocy, mamy 30 chłopa do obrobienia!

Ledwo pana zresuscytowaliśmy, usłyszałam dziwny krzyk...?! Nagłe olśnienie - epi. Wbiegam na drugą, tj. pierwszą salę i widzę, że pan pierwszy drga i telepie. Znowu krzyczę do koleżanki, tym razem: Gieniaaa!!!dawaj Relanium! (oczywiście koleżanka nosi inne imię;), i usiłuję wcisnąć panu "mejówkę" do buzi, co nie udaje się bo ma szczękościsk. Trzymam mu  więc głowę i ssak w ustach. Na szczęście po leku pan uspokaja się...uff. Jest 20.30, i cała rutynowa praca nam stoi. Ok. 2 skończyłyśmy wieczorne czynności, żeby potem walczyć z respiratorem, porobić papiery a od 4 zacząć poranne;D, z przerwą na kolejny napad padaczki w okolicach godziny 5.






No i tak minęła nam noc, na pełnych obrotach, do rana. Niech mi teraz k... ktoś powie, że pijemy kawę/herbatę, malujemy paznokcie czy śpimy w nocy!

Tak sobie myślę, że dziwne mam życie. Praca, która jeszcze mnie cieszy, odpowiedzialna i ważna, po niej jakieś głupotki: książka, serial, kino, zakupy, alkoholizacja od czasu do czasu, chociaż coraz rzadziej bo nie ma z kim;D Trochę chyba niepoważne podejście do życia - od 4 lat w wynajmowanym pokoju, z marnymi szansami na kredyt. Doszłam do wniosku, że nie mam pasji! Myślę to o czynności, której oddają się ludzie po pracy, z chęcią i radością. Może nie każdy to ma? Zainteresowania mam, przeróżne. Nie mam jednak dominującego. Ludzie grają na instrumentach, chodzą na kurs tańca, zbierają znaczki czy kolekcjonują płyty. A ja jak stara baba w wolnym czasie nie robię nic nadzwyczajnego. Najczęściej jest to serial, zakupy czy sprzątanie.  Może ja marnuję czas? Może trzeba by się wysilić i "porobić coś"?




Duupa, nie chce mi się;) jutro idę do kina na "Siostra twojej siostry".
Hmm, jestem po pysznej uczcie bo kocham jedzenie, uwielbiam je celebrować, najlepiej w swoim towarzystwie, własnymi rękami. Zorganizowałam sobie 2 rodzaje serów śmierdzieli, oliwki, winogrona, i wędzony pstrąg od taty, do tego lampka czy dwie argentyńskiego wina, z niższej półki. ZApysznie! Ok, tyle więc, muszę wczorajszy "Czas honoru" obejrzeć:P

13 komentarzy:

  1. Podziwiam Cię.
    Fajnie, że pysznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Stara", ta jasne xD. Już ja widzę, jaka z ciebie stara baba xD.

    Uczucie uratowanego życia jest... fajne. Nie mam jakoś dobrego słowa na określenie tego, co wywołuje takie zdarzenie, ale takie chwile upewniają w wyborze zawodu.
    Pamiętam jak wracaliśmy do bazy, a we mnie wszystko krzyczało: "tak, tak, tak! to jest to!" ;].

    Gratuluję i pozdrawiam ;-)
    m90

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to są emocje nie do opisania...jak mówią, taka praca:)

      Usuń
  3. Czas Honoru i ja ogladam ;) a za dyzury pelen podziw i szacunek :) sama chce zostac pielegniarka, zawsze chcialam, zdaje sobie sprawe jaki to jest wysilek i poswiecenie żeby ten zawod wykonywac na pelnych obrotach, tak by nikomu sie krzywda nie stala. Wiem, bo sama mam pogotowianego i SORowego pielegniarza w domu, i jak czasami na niego patrze to jestem z niego niesamowicie dumna, choc czesto po takich dyzurach pada na twarz ze zmeczenia. Ale lubi to co robi tak jak Ty, i chwala Wam za to ze sa tacy ludzie w sluzbie zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to masz żywy przykład w domu, z którego możesz czerpać:) Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Oj tak czerpie ile tylko się da :)) spokojnej środy :))

      Usuń
  4. U mnie w klinicznym do jednego pacjenta powiedzieli: jak pan sobie zarezerwuje miejsce na OIOMie to pana zoperuje, bo na oddziale nie mamy sali intensywnego nadzoru. Szkoda że oddziałów intensywnych jest mało. Na pewno zmniejszyło byt o śmiertelność w szpitalach. No ale oczywiście miejsc na specke z AiIT też brakuje, bo wiadomo że IT nie jest oddziałem przynoszącym zysk, wręcz odwrotnie :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą rezerwacją miejsc to niestety prawda, u nas takowe mają rodziny co lepiej postawionych pracowników szpitala.

      Usuń
  5. Lektura wciągająca. Kilka refleksji. Czy empatia w zawodzie jest potrzebna? Pomaga, czy przeszkadza. Kiedy młody człowiek staje się rzemiechą, a może zawsze jest artystą - czułym, rozumiejącym, przezywającym. Jak to jest ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem empatia jest bardzo potrzebna, zwłaszcza w zawodach, w których jest bezpośredni kontakt z drugim człowiekiem. Co do wypalenia zawodowego, to dopada sporą część mojej grupy zawodowej. Możliwe, że są to osoby wykonujące ten zawód z przypadku, bez pasji i radości. Nie wiem, może mnie też to czeka. Pracuję zaledwie 4 lata...to nic w porównaniu do koleżanek, pracujących po blisko 30 lat!

      Usuń
  6. ps o ! upodobania kulinarne mamy podobne polecam blue chesse. Wyjatkowy śmierdziel z posmakiem całego typoszeregu aldehydów ( nie ma tylko formaliny ). Na szczęście. Co do reszty też ok. Wino białe czy czerwone ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) lubię czerwone i białe, raczej półwytrawne:)/pozdrawiam!

      Usuń