środa, 24 sierpnia 2011

Buuurza!

Cześć!,

siedzę w mieszkaniu i chowam się przed burzą. Powinnam pójść do sklepu ale pogoda mi na to nie pozwala. Głód, nie zważając na warunki atmosferyczne dopomina się o kolejną porcję jedzenia;D


Miałam wczoraj dyżur. Ale nie o tym. W pt po pracy byłam na oddziałowym spotkaniu, na którym żegnaliśmy Aśkę. Wesoło było, ekipa się zebrała z 10-13 osób, alkohol, muzyka, dobre towarzystwo. Tańce, hulanki, swawole...ale nie koniecznie w moim wykonaniu bo w sob. rano musiałam wstać do pracy, tak więc po 4 godzinach snu, zwlekłam się z wyrka i do pracki:) Na szczęście - spokój. ZERO przyjęć, oprócz standardowych czynności, jakieś toczenia KKCz, FFP. Aż za nudno było;] a wieczorem...kolejna impreza. Przyjechała do mnie siostra, razem z przyjaciółkami wybrałyśmy się na Starówkę, na koncert. Ja ledwo żywa, śpiąca "otrzeźwiałam" po pierwszych dźwiękach, płynących z 3 scen. Nie słucham jazzu na codzień, jednak w wykonaniu mistrzów chapeau bas! Niesamowite i wspaniałe jak muzyka oddziałuje na dusze. Artyści wprost rozpływali się pod wpływem dźwięków, które sami wytwarzali. Ich twarze wyrażały emocje przez duże E. Dziękuję!

Dzisiaj idę na N. Mam dyżur z Asią, jeden z jej ostatnich u nas...;(

Po pracy jadę na wieś, do rodziców, co mnie bardzo cieszy:D


Pozdrawiam,
do zobaczenia!/?/,
K.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz