sobota, 23 lipca 2011

Mmm...oSstro!

Hej, hej!,

siedzę właśnie po dyżurze i po raz kolejny roztkliwiam się, oglądając "Tristana i Izoldę";)


Miałam dzisiaj naprawdę ciekawy i ciężki dyżur. Nie powiem, że mam dosyć pracy, czy, że jestem jakoś przesadnie zmęczona. Po prostu adrenalina niosła mnie przez te 12h;]
Może od początku.
W nocy czw/pt przyjęłyśmy z koleżanką pana P., ofiarę bójki, gdzie pana raniono w "bok", drążąc do brzucha i w udo. Oczywiście zrewidowany i zaopatrzony na bloku operacyjnym, rzucał się nam całą noc, niespokojny - znieczulany, mając ponad 2 promile we krwi. Do drenów, zwłaszcza jednego lało się sporo krwi, RR niskie- doktorzy wiedzieli, ale jakoś chyba mieli nadzieję, że uda się bez reoperacji. Niestety. TK w trybie pilnym wykazało, że uszkodzeniu uległa opłucna, draśnięta jest śledziona. Ponowna operacja, z założeniem drenażu do opłucnej.

Poza tym, na tej nocy przyjęłyśmy jeszcze 2 innych panów ale "bez rozlewu krwi";]

Dzisiaj więc, po porannych czynnościach w oczekiwaniu na obchód lek. już dostaliśmy pacjenta z Izby, ze złamaniem kości skroniowej, ogniskiem stłuczenia tamże, złamanym obojczykiem - jak się okazało, urazu doznał jeżdżąc na deskorolce.
Obchód, trwał jakąś godzinę i dobrze - dzięki temu wszystko jest jasne. Po nim zapadła decyzja o pilnym zabiegu pana z niedrożnością, jak się okazało spowodowaną zrostami. Pan przyjechał z drugiego końca Polski do sanatorium i tu dopadła go choroba.
Zanim lekarze zeszli na ten zabieg, przyjęliśmy pana K, z silnymi bólami brzucha. Pilne TK, wykazało "cuda" z brzuchu, więc szykował się kolejny zabieg.
Co do TK, to w sb, nd i święta nie ma tam pielęgniarki i nie ma kto podawać kontrastu podczas badania. Radiolog zażyczyła sobie, żeby z pacjentem przyjechała na badanie pielęgniarka i podała kontrast. Koleżanka, którą oddelegowałyśmy do tego celu, odmówiła. Oburzenie pani dr, młodej skądinąd, było spore - bo jak to, przecież może nawet napisać w historii choroby zlecenie podania owego kontrastu i bla, bla, bla. W końcu sama go podała;] Dodam, że koleżanka miała rację bo wg przepisów nie mogła tego zrobić, o czym mało kto wie.
Pan od TK również był operowany, jakaś przepuklina wewnętrzna, z powodu której musiano mu resekować 70cm jelita cienkiego.
I jeszcze 3 zabieg się wykroił - pacjent z oddziału, po piątkowej H.I.D. miał olbrzymiego krwiaka, który wymagał rewizji rany.


Do tego musiałyśmy przetoczyć 4 KKCz, 2 FFP. Wtajemniczeni wiedzą, z czym to się wiąże.

Zaznaczyć muszę, że w weekendy i święta jesteśmy tylko 3. Z czego 1 robi opatrunki, druga "pisze papiery",a trzecia "lata", podłączając kroplówki i podając leki. Ja byłam tą 3;] W rezultacie całego ostrodyżurowego zamieszania, śniadanie razem z obiadem udało nam się zjeść ok. 14;]
Świadkiem i obserwatorem naszego dyżuru była pani z policji, która pilnowała pana z bójki. Jak sama stwierdziła, nie sądziła, że taką ciężką mamy pracę.
Trzeci zabieg zwoziłyśmy na 18;], a o 19 podłączałyśmy osocze.


Ojj, działo się, działo:) I podobało mi się. Nie musiałam gonić starszych panów bo byli skutecznie unieruchomieni;], aczkolwiek znalazł się jeden, który notorycznie wyrywał wkłucie, i bandażowanie go nie przynosiło rezultatu. Mam nadzieję, że jutrzejsza noc będzie spokojna - będę z koleżanką małą, chudą, słabą i "wtarmoszenie" uciekinierów do łóżka może okazać się trudne;]

Wczorajszy wieczór miło spędziłam na piwku z przyjaciółką i jej chłopakiem. Dzisiaj miało być podobnie i że tak powiem, na luzie, bez świadomości, że muszę wstać o 5.30;] Nie wyszło;/ tak więc biorę się za wino:)

Wasze zdrowie drodzy pacjenci, i Twoje, drogi czytelniku:D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz