czwartek, 28 lipca 2011

...to się porobiło...fuck!

Cześć,
jestem po dniu, i przed dniem jutro, tj. po/przed dyżurem dziennym. Po tych paru dniach wolnych oddział się trochę zmienił, jednakże "stare" urazy zostały. Nie wszyscy dożyli jednak...zmarł pan F., jeden z urazów. Mnie przypadło zauważenie pogarszającego się stanu pana F. i rozpoczęcie akcji rea. Niestety, nieskutecznej...co najgorsze, wiem, że tak się skończy niejeden jeszcze żywot, pośród przebywających w oddziale pacjentów.  Cała reanimacja toczyła się bardzo prężnie, w 5 minut pojawił się anestezjolog, intubacja, aminy itd. - - - - nic jednak z naszych działań.

Poza "tą" akcją 3 zabiegi, wśród nich mega przepuklina w bliźnie pooperacyjnej pana B., który z 2 lata temu trafił do nas z OZT, i był leczony op. Bradleya. Pamiętam tą walkę o jego życie wówczas. Ciężko było, i trwało 4 m-ce, na szczęście skończyło się tylko tą przepukliną.

I tak po pracy, wróciwszy, ogarnąwszy się poszłam do bankomatu i do sklepu. W międzyczasie zadzwoniła mama i oświadczyła mi, że mój brat rozstał się z dziewczyną, po 2 letnim związku...zdziwiłam się baardzo bo jakoś bardzo polubiłam Anię, cała rodzina ją wręcz pokochała. Mój brat, >>despota<< chyba tego i jej nie docenił. Nie wiem co tam między nimi zaszło bo nie mamy ze sobą szczególnie bliskiego kontaktu, szczerze to w ogóle go nie mamy...Siedzę teraz i bardziej niż nad ich rozstaniem ubolewam/łkam nad brakiem kontaktu z braćmi;/, nie wiem czy kiedykolwiek uda nam się odbudować więzi z dzieciństwa, więzi rodzinne. Chyba jednak to już nie do nadrobienia...szkoda, mam 2 braci a czuję tak, jakbym ich nie miała...nie wiem kto i kiedy zawinił. Czasy szkoły podstawowej, kiedy razem chodziliśmy do szkoły, kościoła były piękne. Wszystko się kręciło razem - zabawa, nauka, pomoc rodzicom. Nie wiem kiedy tak się od siebie oddaliliśmy. Pewnie łączyć to należy z wyjazdem na studia/za granicę...?Różnica 2 i 5 lat nie jest przecież duża. Może tej więzi nigdy jednak nie było naprawdę. Może brak było w naszej rodzinie bliskości: przytulania, mówienia kocham...teraz to widzę i brak mi tego w relacjach. Jestem zdystansowana, wycofana, nie potrafię mówić o uczuciach. 

Starczy tego na teraz. Im więcej piszę tym bardziej chce  mi się WYĆ!!!
K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz