środa, 22 czerwca 2011

Długi /?/ weekend...

Cześć,

i oto zaczęły się, po 10 miesiącach dla wielu upragniona, wyczekane, ukochane i w ogóle suuuper WAKACJE!!! Pamiętam te czasy, gdy po odebraniu wyróżniającego świadectwa, na szkolnym apelu, wracało się z książką do domku...aach, piękny to czas był, beztroski. Aż wkroczyło się w dorosłe życie, dorosłe problemy, wakacje?te parę dni urlopu to pikuś a nie wakacje...
Jakoś mam dzisiaj zły nastrój, kto wie, może dlatego, że zostaję w mieście na ów weekend. Przede mną nocny dyżur dzisiaj, w sobotę D, w niedzielę N - fajnie mam, co?;D nie narzekam na pracę jako taką, bardzo ją lubię ale świadomość, że rodzinka na wsi bawi się świetnie, dzisiaj ognisko, gitara, piwo = miód! Ja tu sama w wielkim mieście, przyjaciele też się porozjeżdżali...buuu...A do tego zmora zeszłego roku, prof. K., przez którego powtarzam rok na studiach ma problem z podpisaniem mi zaliczenia!Fuck, mam tego trochę powyżej linii uszu i czasami mam ochotę rzucić te całe studia w cholerę, zatrzasnąć drzwi i wyjechać za granicę, a najlepiej na koniec świata.



Moją jedyną radością w dniu dzisiejszym jest książka, którą z czystym sumieniem polecam -  Samsara. Na drogach, których nie ma. Tomka Michniewicza. Czyta się ją jednym tchem, i chyba jej lektura wyzwala we mnie buntownicze myśli...;]

Tyle więc na dzisiaj,
ogarniam się na dyżur.
K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz