piątek, 24 czerwca 2011

Hmm...

Siedzę sobie jeszcze w piżamie i zastanawiam się co z robić z dniem...generalnie plan jest następujący: rowerkiem do Ikea, a potem praaaaca mgr;/. Wczoraj nawet napisałam parę stron;D Zobaczymy jak mi dzisiaj pójdzie bo pogoda nie zachęca do niczego, tylko do spania.

A w pracy wczoraj, tj. 22/23 nocny dyżur zaczął się przyjęciem z bloku operacyjnego starszego pana Z., po operacji Hartmanna. Pan Z. po udarze, z zapaleniem płuc, bez kontaktu logicznego, w dodatku zaintubowany - przeraził mnie, zwłaszcza, że anestezjolog mówiła, że ma marną diurezę. Na szczęście na górze, tj. u nas pan ładnie oddychał przez rurkę, niczego nie wyrywał - bo miał sondę, dren, cewnik w pęcherzu i ową rurkę. Sonda jak się dopatrzyłam była zagięta, zwinięta i w ogóle w jamie ustnej, musiałyśmy ją umieścić w żołądku, co przy braku współpracy nie było łatwe ale się udało. Przetoczyliśmy panu płyny i FFP i ku naszej radości worek od cewnika Foley'a zapełnił się:) bezpośrednio po zabiegu miałyśmy panu pobrać krew na badania...przyszła pani z labu i nie zdołała nawet pobrać gazometrii, nam po wielu kłuciach udało się pobrać jedynie chemię...rano poszło już wszystko, mam nadzieję, że wyniki były "w miarę".

Poza nim, było jeszcze 27 innych pacjentów a wśród nich pan B. Pan B. /ok.55 lat/ jest u nas od jakiegoś miesiąca. Trafił z guzem wstępnicy, wszystko ładnie się odbyło - tj. zabieg hemikolektomii jak się początkowo wydawało bez powikłań aż do czasu gdy zaczęły się gorączki...TK - ropnie w jamie brzusznej, tętniak aorty brzusznej. Reoperacja, drenaż ropni, anus, open abdomen, zmiana chust na bloku - niewyd. oddechowa - OIT. Wrócił do nas po dobie, w średniej kondycji, z nasiloną dusznością, po paru dniach wyrównał się i pogodził z faktem, że spędzi u nas wakacje. Przeniesiony na salę ogólną aż do 21.06 nad ranem kiedy to koleżanki zaobserwowały u pana B. objawy udaru mózgu! Szlag by to trafił!!! Ponownie TK, ze względu na stan pacjenta nic poza Mannitolem i kontynuacją leczenia LMWH nie wymyślono...same nieszczęścia na pana się zwaliły, eehh, w sumie nie stary, po AWF-ie a tu takie historie. Mam nadzieję, że to już koniec powikłań i pan B. wyjdzie z tego o własnych nogach.





Tyle pracowego, czas ruszyć się i działać:)
Pozdrawiam,
K.

1 komentarz:

  1. Bardzo ciekawie piszesz ;)
    Fajnie jest czytać o medycynie z perspektywy pielęgniarki, taka ciekawa odmiana ;)
    Życzę wytrwałości w pisaniu! ;)

    OdpowiedzUsuń