środa, 8 czerwca 2011

Przed dyżurem N czyli jak to jest marnować dzień w moim wykonaniu...

Hmm, leżę sobie przy otwartym oknie, opalając dolne kończyny, "coś" leci w tv, ale postanowiłam "podelektować" się płytą Brodki - GRANDA, która jest niesamowita moim zdaniem;) i tak właśnie wypoczywam przed nocnym dyżurem. 
Wstałam ok. 9 bo ktoś kosił trawę za oknem i nie dało się dłużej, miałam plan żeby pojechać do Kliniki ścigać pacjentów do badawczej części mojej pracy magisterskiej ale dałam spokój...taki leeeń mnie ogarnął jakiś rok temu i nie chce odpuścić;] Poszłam do sklepu, gdzie zemdlała jakaś starsza pani i właśnie wchodziła ekipa ratowników razem z panią doktor, która potem stała nad nimi i przyglądała się im - swoją drogą nie wiem dlaczego założyła rękawiczki /?/hmm, może się bała, że w sklepie ze stoiskiem warzywnym dopadnie ją E.coli?;D
Wróciwszy do mieszkania  porobiłam nawet parę poprawek, które zasugerował mi promotor...może nie jestem aż takim "looserem"?

Generalnie pięknie jest! I tu czas na refleksję nad życiem moim_marnym?

Jak pisałam w pierwszym poście mam 25 lat, dodam, że mieszkam w wynajętym pokoju i zawsze brakuje mi do 10 - tj. do wypłaty;] Postanowiłam, że dopóki nie obronię tytułu magistra nie podejmę kolejnej pracy chociaż miałam propozycje z prywatnej przychodni i kliniki "piękności":)
Odpoczywam sobie jeszcze chociaż pracuję na pełnym etacie. I z braku tych pieniędzy ominie mnie pewnie kolejny Open'er;/hmmm, może jednak wygram karnet w Radio 3:)
A poza szpitalem mam kilka przyjaciółek, rodziców na wsi i rodzeństwo w różnych częściach Polski/Europy;P i NIE mam tego kogoś...podobno pielęgniarki są "trudne"w związkach i często się rozwodzą - mam tego przykład u siebie w pracy, gdzie spora część koleżanek jest po rozwodzie...marna perspektywa...bo ja jak każdy chyba normalny człowiek potrzebuję miłości!!!rozmowa, zaufanie, spacery, kompromisy, problemy, łzy - a mnie to omija:( są takie momenty, w których marzę o nim, o dziecku i o tym, jak pięknie będzie obudzić się wcześnie rano, we wspólnym łóżku, wtulona w silne ramiona mojego ukochanego męża i szepnąć mu do ucha: Kochanie, śpij jeszcze...ja idę do pracy;D


Tym optymistycznym akcentem, kończę dzisiejszego posta. Postaram się jeszcze popracować nad mgr i zebrać się jakoś do pracy na 19. Mam dyżur z lekarzem, który nigdy się nie nudzi w pracy - zawsze kogoś "zerżnie" tj. zoperuje i uratuje mu życie:) Czuję, że dzisiaj też tak będzie, PIĘKNIE będzie!

2 komentarze:

  1. Koszenie trawy za oknem przypomina mi moj egzamin z patofizjologii. Byl piękny czerwiec, slonce swiecilo, za otwartym oknem ktoś kosil trawe. Wszystko byloby dobrze gdyby pani pilnująca nie zapytala czy nam to nie przeszkadza :/ w tym momencie kazdy sobie uswiadomil ze cos buczy za oknem, i egzamin juz nie byl tak przyjemny :/ pewnie dlatego tylko dostalem 3 :/

    OdpowiedzUsuń